niedziela, 17 stycznia 2016

Rozdział 21

Pojawiła się propozycja chorego brata, którego odwiedza, wyjazdów na przesłuchania, bycia w gangu i posiadania dziecka...
Teraz poznacie prawdziwy powód. 
Miłego czytania!
 


"Powiedz mi wszystko co potrzebujesz
Wszystkie sekrety, które trzymasz
Nawet jeśli zajmie to cały dzień
Nawet jeśli zajmie to całą noc" ~ Hoobastank - You Before Me


- To zaczęło się półtora roku temu - zaczął - Moja przyjaciółka, która była dla mnie jak siostra zaczęła spotykać się z dwa lata starszym chłopakiem. Znałem go i lubiłem - wzruszył ramionami - Nie miałem problemu z tym, że są razem. Cieszyłem się, że Eva jest szczęśliwa, bo ogólnie miała przejebane - spuścił głowę w dół - Jej ojciec był alkoholikiem, który bił jej matkę. Zdarzyło się też, że i ona oberwała. Z resztą jej matki nie było praktycznie w domu, bo pracowała - wypluł ostatnie słowo z odrazą - Ona miała na głowie dom i ojca pijaka. Pomagałem jej, ale sam nie mogłem wiele zrobić. Cięła się, wiesz? - zapytał, ale nie oczekiwał odpowiedzi. Nawet nie wiedziałam co miałabym odpowiedzieć - I dlatego to było miłe zobaczyć ją naprawdę szczęśliwą i uśmiechniętą. Była kompletnie zakochana w tym Cameronie. Wydawało się, że on w niej też - zacisnął prawą dłoń w pięść, a lewą trzymałam ja, kciukiem rysując na niej okręgi - Byli już ze sobą jakieś cztery miesiące. Gdy nagle z dnia na dzień, on z nią zerwał. Kochała go i nie radziła sobie z tym. Była w kompletnej rozsypce - pokręcił głową - Po dość długim czasie, dała radę i zebrała się. Stanęła na nogi tylko po to, by dowiedzieć się, że ten cały związek to jebany zakład tego idioty i jego koleżków. Byłem wkurwiony na wszystko i wszystkich! - podniósł głos - Na niego, na nią, na siebie - dodał już znacznie ciszej - Dlatego poszedłem do niego i pobiłem go. On tylko się śmiał, jaka jest dobra w łóżku co wkurzyło mnie jeszcze bardziej. Chciałem znowu mu przywalić, ale pojawili się jego kumple i odciągnęli mnie od niego - przestał na chwilę mówić, a ja ścisnęłam jego dłoń. Popatrzył na mnie i posłał mi wdzięczny uśmiech, który odwzajemniłam - Później wróciłem do Evy i pocieszałem ją przez całą noc. Namówiłem ją, żebyśmy poszli do szkoły, by nie pokazać Cameron'owi, że się załamała. I zrobiliśmy to - uśmiechnął się smutno - Nie spodziewałem się gówna, jakie nas czekało - westchnął - Każdy na nią patrzył. Pokazywali na nią palcem i śmiali się, by później znowu patrzeć się w swoje telefony i coś oglądać. Zaciekawiło mnie to, dlatego zabrałem komuś telefon i zacząłem oglądać ten film z Evą. To był nasz błąd. Jej, mój i tego gnoja - zaczął ciężej oddychać i mówić głośniej. Zaczęłam głaskać jego plecy, by uspokoił się - To był jej pierwszy raz, a ten pojeb nagrał to jak się kochają i wrzucił to do sieci - warknął, a ja otworzyłam usta z wrażenia.
Kim trzeba być, żeby zrobić to dziewczynie? Najpierw ten zakład, a później to? Nie wiem co zrobiłabym na miejscu Evy. Nie mogłam sobie nawet wyobrazić jak czuła się w tamtym momencie. Po raz pierwszy oddała się chłopakowi, a on to nagrał i wrzucił do internetu! Kochała go, zaufała mu, a on wykorzystał to dla jakiegoś pieprzonego zakładu. Wiem jedynie co zrobiłabym na miejscu Justina. I sądzę, iż to właśnie zrobił.
- Nie masz pojęcia jaki byłem wkurwiony. Nawet nie zauważyłem, kiedy Eva uciekła. Wyszedłem na zewnątrz i szukałem tego skurwiela. Akurat przyjechał, a ja od razu do niego podszedłem. Nie zapomnę tego uśmiechu, gdy mnie zobaczył - prychnął - Gdyby wiedział co go czeka na pewno nie byłby taki zadowolony. Zacząłem go bić. Nie ważne gdzie, tylko żeby go bolało. Myślałem o Evie. O tym jak przeżyła ich rozstanie, wiadomość o zakładzie i o jej minie, gdy oglądaliśmy ten film - zacisnął oczy - Biłem go bez opamiętania. Nie czułem bólu, byłem coraz bardziej wściekły. Chciałem, żeby nie żył - mruknął, patrząc przed siebie - Wtedy odciągnęli mnie od niego. Leżał na tym parkingu, nieprzytomny, cały we krwi. Ledwo oddychał. Ja jednak chciałem dalej go bić - nie potrafię wyobrazić sobie tak wściekłego Justin'a - Później przyjechała karetka i zabrała do szpitala, a mnie zgarnęła policja. Przyjechali moi rodzice, prawnik i Bóg wie kto jeszcze. Nie wiem ile tam siedziałem. Jednak, gdy tam byłem dowiedziałem się, że Cameron zapadł w śpiączkę - to, że byłam w szoku to niedopowiedzenie - Wiedziałem, że mam przejebane. Na szczęście moje jak i jego, obudził się dwa dni później. Nasi rodzice jakoś się dogadali. Ojciec zapłacił im dość sporą sumę pieniędzy, a policja zajęła się filmikiem, który zniknął z internetu. Gdy wróciłem do domu, chciałem iść do Evy, ale przyszła do nas jej matka i powiedziała, że nie żyje. Zabiła się - zaczerpnęłam głośno powietrza - Zabiła się przez tego dupka. Żałowałem, że on mimo wszystko oddycha. Powinien gnić za to co jej zrobił i za to co zrobiła sobie - Justin podciągnął nosem, a ja zorientowałam się, że płakał.
Szybko usiadłam na jego kolanach i przytuliłam go do siebie. Wtulił twarz w zagłębienie mojej szyi i pozwolił popłynąć łzom. Czułam jak się trzęsie. Złożyłam pocałunek ja jego głowie. Przyciskałam go do siebie, choć on i tak mocno trzymał mnie w talii. Nawet nie wiem kiedy, ale sama zaczęłam płakać. To łamało mi serce. Widok płaczącego i tak załamanego Justin'a łamał mi serce. Ja jedynie mogłam być tam dla niego. I byłam, jednak to wydawało się niewystarczające. Chciałam zrobić coś jeszcze, ale nie wiedziałam co. Gdy otwierałam usta by coś powiedzieć od razu je zamykałam. Zrezygnowałam z mówienia czegokolwiek i pozwoliłam mu płakać w ciszy.
Zaczął się uspokajać i podniósł głowę, by na mnie popatrzeć. Jego oczy były czerwone, a policzki mokre od łez. Wzięłam jego twarz w dłonie i kciukami wytarłam ślady po słonych kroplach. Pocałowałam go w czoło, a on dłońmi ścisnął moje boki.
- Dostałem kuratora i musiałem chodzić do wyznaczonego psychologa, który stwierdził, że mam problemy z agresją. Chyba dzięki niemu i tym rozmowom nie odciąłem się od ludzi i nadal mam uczucia. Łatwo mnie zdenerwować i wtedy nie panuję nad sobą. Nadal muszę do niego chodzić, dlatego wyjeżdżam do San Diego. Prawnik próbował zrobić coś, abym miał psychologa tutaj, w Los Angeles, ale się nie udało. Po części to dobrze. Regularnie odwiedzam ojca i grób Evy - powiedział, ponownie się do mnie przytulając - Ten skurwysyn też wyprowadził się z San Diego. Ludzie nie dawali mu spokoju, bo wiedzieli, że to przez niego Eva nie żyje. Uciekł. Ja też to zrobiłem, ale musiałem oddalić się od tego miejsca. Wszystko mi o niej tam przypominało. Nie mogłem znieść tego wzroku ludzi na sobie - odetchnął, jakby kamień spadł mu z serca - Dlatego wyjechałem z mamą i oto jestem - wyszeptał na sam koniec.
Nie mogłam uwierzyć w to co przeżył. Nie znałam Evy, ale szczerze jej współczułam. Na nic jej się to teraz nie przyda, ale taka jest prawda. Nie zasługiwała na to gówno, które ją spotkało. Ona chciała być tylko szczęśliwa, czy to tak wiele? Jednak trafiła na skończonego dupka.
- Pojadę z tobą do San Diego - powiedziałam, gdy siedzieliśmy przez pewien czas w ciszy.
Postanowiłam zrobić to już wtedy, gdy obiecał mi o wszystkim opowiedzieć.Bez względu na to co od niego usłyszę.
- Co? - zapytał i podniósł głowę.
- Czemu jesteś taki zdziwiony? - zmarszczyłam brwi.
- Nie boisz się? Znaczy, gdy wszyscy dowiedzieli się co stało się z Cameron'em, gdy go pobiłem, każdy mnie unikał - wyjaśnił, a ja wkurzyłam się na tych wszystkich idiotów.
Justin martwił się, że będę się go bała po tym co usłyszę. Obawiał się, że nie będę chciała mieć z nim nic wspólnego, że odwrócę się od niego. Byłam teraz na niego trochę zła, że mógł tak pomyśleć. Nie mogłabym tego zrobić. Nie zostawiłabym go po tym, gdy się przede mną otworzył. Opowiedział coś, co na pewno wspomina jako jeden z najgorszych momentów w swoim życiu. I ani trochę się mu nie dziwię.
- Nie jestem każdy, Justin - odparłam i pocałowałam go lekko w usta - Czy gdybym się ciebie bała, siedziałabym teraz na twoich kolanach, przytulała cię i całowała? - patrzyłam w jego oczy, które były takie piękne. Karmel zmieszany z miodem. Idealne.
- Nie? - bardziej zapytał niż stwierdził.
- Nie - przytaknęłam z nieśmiałym uśmiechem - Pojadę tam z tobą jutro i jeśli chcesz będę mogła już za każdym razem jeździć. Zawsze będę tutaj dla ciebie. Nie ważne co się stanie, okej? I nigdy w to nie wątp. Jesteś dla mnie bardzo ważny i nie zostawię cię - uśmiechnęłam się do niego - W dodatku jesteś kompletnym idiotą jeśli myślałeś, że będę się ciebie bać. Serio? Takiego misia? - złapałam go za policzki i pociągnęłam za nie jak robią to babcie. Chciałam, żeby skupił się na czymś innym.
- Misia? - zaśmiał się, czyli to znak, że udało mi się.
- Yhym - mruknęłam.
- Jesteś cudowna - odgarnął moje włosy za ucho i pocałował krótko.
- Przez grzeczność, nie zaprzeczę - zaśmiałam się, a on razem ze mną - Dziękuję - powiedziałam, gdy się opanowaliśmy.
- Za co?
- Za to, że mi zaufałeś i opowiedziałeś o Evie.
Przytuliłam go, a on już się nie odezwał. Objął mnie ramionami, zapewniając mi ciepło i bezpieczeństwo.

-----------------------------------------------

 I co? Jak wrażenia? Zaskoczeni? Jestem ciekawa waszych reakcji, piszcie!
Muszę wziąć się za pisanie tego ff, może na feriach mi się uda (od 15 lutego, juhuu). Jestem również w trakcie pisania innego ff. Mam pomysły na jakieś 4 fanfictions, ale to może nie teraz.
Do następnego xx

3 komentarze:

  1. No no nie spodziewalam sie tego ! Hahahaa

    Słodko i jeju szkoda tej calej Evy; /

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale super dobre wujscie z sytuacji haha ja jakos nie zauwazylam przez te 20 rozdxialow ze ma problemy z agesjia lol zycze weny xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale super dobre wujscie z sytuacji haha ja jakos nie zauwazylam przez te 20 rozdxialow ze ma problemy z agesjia lol zycze weny xoxo

    OdpowiedzUsuń