środa, 11 listopada 2015

Rozdział 12

"Nie jest między nami idealnie
Nawet anioły mają swe demony" ~ Lea Michele - Burn With You


- Jestem zmęczona - powiedziałam i położyłam się na dywanie w moim pokoju. Był wyjątkowo miękki - Jak dobrze, że to koniec na dziś - dodałam i przeciągnęłam się. Poczułam, ze coś strzela mi w karku.
- Ja też mam dość - odpowiedział chłopak i wstał z krzesła - Będę już wychodził - zaczął zbierać swoje rzeczy.
Gdy był już spakowany zeszłam z nim na dół, żeby go odprowadzić. Ubrałam jakieś buty i wyszliśmy na zewnątrz. Było w miarę ciepło. Wiał lekki wiaterek, który rozwiewał moje włosy. Już nie mogłam doczekać się lata i wakacji. To była najlepsza pora roku w LA.
- Dasz radę jeszcze jutro się spotkać? - zapytał, gdy staliśmy przy jego samochodzie.
- Jutro odpada - pokręciłam głową - Zbliża się konkurs i muszę być na treningu. Miał być kilka miesięcy temu, ale przełożyli go przez jakiś remont - westchnęłam rozdrażniona. Po jaką cholerę ustalają termin zawodów, gdy wiedzą, że ma być jakiś remont? - Dam znać ci w szkole kiedy dokładnie będę mogła - uśmiechnęłam się lekko.
- Okej - kiwnął głową - Pa Lu - Dom pochylił się w moją stronę, a ja znieruchomiałam.
Lu.
Powiedział do mnie Lu.
Tylko Justin może mnie tak nazywać. To się nie zmieni mimo wszystko. Może to głupie, ale tylko dla niego jestem "Lu". Dla nikogo więcej. On to wymyślił i tym samym zastrzegł sobie prawa do tego przezwiska.
- Lucia - poprawiłam - Dla ciebie tylko Lucia - wymusiłam uśmiech.
- Lucia - westchnął.
Był rozczarowany, ale co ja mogłam zrobić? On i nikt inny nie może się tak do mnie zwracać. Nie pozwolę mu tak do siebie mówić. Gdyby Justin to usłyszał, zabiłby go na miejscu, a nie chcę narażać nikogo na śmierć lub więzienie.
- Do jutra - rzuciłam szybko.
- Cześć - ponownie pochylił się w moją stronę, a ja w jego żeby cmoknąć się w policzek na pożegnanie.
Nie wyszło tak jak powinno. Dominic przekręcił głowę tak, że jego usta spotkały się z moimi. Położył dłonie na moich policzkach, przyciągając mnie do siebie. Nie wiedziałam co się dzieje. Byłam jak sparaliżowana. Całował mnie, a ja stałam jak słup soli. Gdy wróciło mi myślenie, odepchnęłam go od siebie i wytarłam usta.
- Nigdy więcej tego nie rób - warknęłam.
Jakim pieprzonym prawem on mnie pocałował?!
- Przepraszam - powiedział, ale wiedziałam, że nie robi tego szczerze. Zrobiłby to jeszcze raz - Po prostu myślałem, że...
- Nie, ty nie myślałeś - syknęłam - Nie jestem twoją dziewczyną i nie możesz mnie ot tak całować, jasne? Nie życzę sobie tego - zacisnęłam dłonie w pięści po moich bokach - Jedź już - machnęłam lekceważąco głową i odwróciłam się na pięcie.
- Lucia - jęknął.
- Jedź! - krzyknęłam i weszłam do domu, trzaskając za sobą drzwiami.
Co on sobie do kuźwy myślał? Że odwzajemnię jego pocałunek? Dziesiątki jak nie setki razy powtarzałam mu, że nie wrócimy do siebie i niech nie robi sobie żadnej nadziei. Myślałam, że wyraziłam się jasno. On w tym czasie odwala coś takiego! W tej chwili mam ochotę do niego pojechać i uderzyć go za to. Nie zrobiłam tego teraz, ale jeśli sytuacja się powtórzy, nie powstrzymam się.
Wściekła weszłam do swojego pokoju i zaczęłam sprzątać pomieszczenie. Wszędzie walały się karteczki i brudne ubrania, a ja musiałam skupić się na czymś innym.
Westchnęłam wściekła i rzuciłam bluzką o podłogę, bo nie chciała się złożyć. Przez niego jestem zirytowana na wszystkich i wszystko. Nawet taki położony w nieodpowiednim miejscu zeszyt działał mi na nerwy. Leżał tam od tygodni, ale dopiero teraz zaczął mnie drażnić.
Usiadłam przy łóżku, odchylając głowę do tyłu i zamykając oczy. Potarłam skronie. Miałam dość myślenia. Chciałabym to teraz wyłączyć. Taki przycisk bardzo by się przydał.
Za dwie minuty dziewiętnasta i za jakąś godzinę wraca mama z dyżuru. Tato zaszył się w gabinecie jak zwykle. Już przestało mnie to dziwić i obchodzić. Gdy byłam młodsza jeszcze tam chodziłam i prosiłam ojca by usiadł z nami przed telewizorem. Nie przynosiło to żadnych skutków, ale zależało mi na tym i nie ustępowałam. Później przestało mnie to obchodzić. Dla niego najważniejsza jest jego kancelaria i klienci.
Dziewiętnasta!
Justin!
Zerwałam się na równe nogi, ściągając koszulkę i rzucając ją na łóżko. Później posprzątam. Założyłam na siebie cienki sweterek, a na stopy skarpetki. Zbiegłam na dół, związując włosy gumką, którą miałam na nadgarstku. Poprawiłam kucyk przy lustrze i schyliłam się po buty. Od razu podbiegł do mnie Rambo, domagając się jakiejś uwagi z mojej strony. Rzuciłam mu piłkę, by za nią pobiegł. W tym czasie ubrałam moje nieśmiertelne trampki i wypadłam z domu.
Szłam ulicą od czasu do czasu mijając sąsiadów lub całkiem obcych mi ludzi. Justin już pewnie na mnie czeka jak zawsze. Uśmiechnęłam się do siebie na tę myśl. Po szybkim spacerze byłam na miejscu, ale nie było nigdzie widać szatyna. Obejrzałam się w około sprawdzając, czy nie idzie lub nie siedział w innym miejscu. Nie było go. Usiadłam na drodze i tym razem to ja postanowiłam poczekać.
Minęło pięć minut. Dziesięć. Piętnaście.
W końcu wyciągnęłam z kieszeni telefon. Nie miałam od niego żadnych wiadomości ani nie odebranych połączeń. Zmarszczyłam brwi. Nie widziałam co się dzieje. Zapomniał? Nie, to niemożliwe. A może coś się stało? Wybrałam jego numer z listy kontaktów.
Jeden sygnał.
Dwa.
Trzy.
Cztery.
Pięć.
Zerknęłam na ekran telefonu. Połączenie zostało odrzucone.
Co? Czemu miałby odrzucić mój telefon?
Okej, ostatnio trochę się kłóciliśmy. Zawsze szło o jakieś drobnostki. Najczęściej o Dom'a. Ja nie robiłam mu afer z powodu Faith. Też jej nie lubię, ale nie zachowywałam się tak jak on.
O co może chodzić?
Wstałam z jezdni i otrzepałam ręką tyłek. Schowałam telefon do kieszeni i zaczęłam wracać do domu. A ściślej mówiąc, do domu Bieber'a. Muszę wyjaśnić z nim tę sprawę. Nie mogę tego tak zostawić.
Gdy stanęłam przed drzwiami do jego domu, nacisnęłam dzwonek. Chwilę później pojawiła się w nim Renee. Uśmiechnęła się do mnie, jakby współczująco? Co się tu do cholery dzieje?
- Jest może Justin? - zapytałam do razu. Stąpałam z nogi na nogę, będąc coraz bardziej zdenerwowaną.
- Nie ma - zmarszczyłam brwi - Miał nagły wyjazd i nie mógł tego odłożyć - wytłumaczyła.
- I nic mi nie powiedział?
- Może zapomniał albo nie miał czasu - wzruszyła ramionami.
- No cóż... Dziękuję - uśmiechnęłam się sztucznie i pożegnałam się z kobietą.
Nie wierzyłam jej. Justin zawsze powiadamia mnie o swoich planach. Nawet jeśli to druga w nocy. Pisze sms-a wiedząc, że i tak go przeczytam, prędzej czy później. Zawsze znajdzie dla mnie czas. Dałby mi znać o tym wyjeździe. Wiedział dokładnie, że bardzo bym się o niego martwiła.
Wycofałam się spod ich drzwi i ruszyłam do swojego domu. Jeszcze pod nich domem stanęłam i poparzyłam na niego. W pokoju Justin'a świeciło się światło i mogłabym przysiąc, że widziałam jak ktoś stał przy oknie. Niezbyt sprytnie Justin.
Teraz miałam pewność, że nigdzie nie wyjechał i kazał tak powiedzieć Renee, gdy przyjdę, a na pewno wiedział, że się pojawię. Tylko dlaczego to zrobił? Co takiego ja zrobiłam, że zaczął mnie unikać i ignorować? Nie chce nawet ze mną gadać, a ja nie mam pojęcia o co może mu dokładnie chodzić.
Byłam smutna, rozczarowana i zła. Zawiodłam się na nim. Każdą sprawę mieliśmy omawiać razem co by się nie stało, a tym bardziej jeśli sprawa dotyczyła nas. A on? Chowa głowę w piasek. Bolało mnie to.
Jednak jutro też jest dzień. Przyjdzie do szkoły. Musi. On wie, że ja wiem, że to wszystko jest ściemą. Ten nagły wyjazd i tak dalej. Nie jestem idiotką. Jutro będzie w szkole i będzie musiał ze mną porozmawiać, czy mu się to podoba czy nie.
Wróciłam do domu i usiadłam na schodach. Oparłam głowę o ścianę i spuściłam ramiona w dół. Od razu przybiegł do mnie Rambo. Zaczął oglądać mnie z każdej strony, a później wdrapał się na moje kolana i przytulił do mojego brzucha.
Najpierw Dominic mnie całuje, później Justin ignoruje i obraża. Zrozum tu mężczyzn. W szczególności tego drugiego, bo teraz Bieber'a w najmniejszym stopniu nie rozumie. A mówią, że to kobiety są skomplikowane i nie da się ich zrozumieć. Płeć męska nie jest lepsza. Nas można jeszcze usprawiedliwić okresem, ale ich?
- Faceci to jednak idioci - szepnęłam do psa, a on podniósł głowę i popatrzył na mnie.
Położył mordę na moim ramieniu a ja przeniosłam swoją dłoń na jego grzbiet i zaczęłam go głaskać. Westchnęłam głośno, tępo wpatrując się w jeden punkt na podłodze.
Na dzisiaj mam dość.

----------------------------------------------------------------------------- 
Witam, witam!
Jak wrażenia po odsłuchaniu Love Yourself i The Feeling? Jaka reakcja na wieść o PURPOSE TOUR? Trzymajmy kciuki, żeby na liście pojawiła się Polska, choć ja osobiście nie pojadę na koncert.
Jak podoba wam się nowa okładka na wattpad? Zostawiam wam również link do aska.
Widzimy się ponownie w niedzielę. Trzymajcie się!

2 komentarze: