niedziela, 15 listopada 2015

Rozdział 13

"Jestem zmęczona Twoją postawą
Czuję się jakbym Cię nie znała" ~ Taylor Swift - Tell Me Why


Dzisiaj przyjechałam do szkoły swoim autem, mimo iż dzisiaj jest kolejka Justin'a. Jego samochód był już zaparkowany w stałym miejscu. Swoim pojazdem stanęłam na parkingu, który znajdował się naprzeciw. Złapałam swoją torbę z książkami i wysiadłam. Zamknęłam auto i zaczęłam iść schodami prowadzącymi do szkoły. W szafce zostawiłam niepotrzebne podręczniki i poszłam pod salę, w której mieliśmy mieć lekcje.
Miałam biologię, a Justin geografię. Z moich obliczeń wychodzi na to, że przy dobrych wiatrach spotkamy się podczas przerwy na lunch lub jednej z ostatnich lekcji. Nie miałam zamiaru biegać po całej szkole - która nie należy do małych - i pytać każdej napotkanej osoby, gdzie jest Justin.
Mówią, że jeśli się na coś czeka, czas płynie wolniej i cóż, mają rację. Lekcje mijały w ślimaczym tempie. Na przerwach nie widziałam szatyna, na lunchu też się nie pojawił. Jest bardzo zdesperowany, żeby mnie unikać. 
Tchórz.
Zobaczyłam go dopiero na angielskim czyli na ostatniej lekcji, ale nie mieliśmy okazji porozmawiać. Nauczyciel zaczął tłumaczyć nową lekcję, a później pytać o prace nad projektami. Gdy zadzwonił dzwonek oznajmując koniec lekcji, Justin wybiegł z sali jak poparzony. Nie zastanawiając się nad niczym ruszyłam za nim. Szedł szybko przed siebie torując sobie drogę między ludźmi, którzy również skończyli lekcję i wychodzili z klas. Wyszedł na zewnątrz i poszedł na parking szkolny. Widziałam tylko jego plecy.
- Justin! - krzyknęłam, gdy znalazłam się bliżej niego - Justin! - zawołałam ponownie, ale również nie zareagował - Justin do cholery! - wrzasnęłam, a wszyscy spojrzeli na nas.
Pokazałam im środkowy palec. Wszyscy zrozumieli przekaz natychmiastowo. Odwrócili się i zaczęli interesować się swoim życiem. No i kurwa dobrze. To nie są ich sprawy, więc niech się w nie, nie wpieprzają. Mają własne życie więc nich nim się przejmują, a nie tym co dzieje się w "związku" Justin'a i Lucii.
- Co? - warknął. Stanęłam przed nim.
Przeraziłam się. Nigdy nie był taki dla mnie. Nie zachowywał się w ten sposób w stosunku do mnie. Tak chłodno i chamsko.
- O co ci chodzi? Czemu mnie unikasz? - zapytałam spokojnie, lustrując jego twarz.
Jego twarz była napięta. Miał zmarszczone brwi. Wyraźnie widać, że zaciska szczękę i pięści po bokach swojego ciała. Z jego oczu aż buzowała wściekłość. Na kogo? Na mnie? No oczywiście, że na mnie, ale jestem ciekawa powodu jego negatywnych emocji. Nic mu przecież nie zrobiłam.
- Myślałem, że wolisz ten czas spędzić ze swoim chłopakiem - syknął, wpatrując się we mnie wrogo.
Co on bredzi? Naćpał się czegoś?
- Ale ja nie mam chłopaka - zaprzeczyłam natychmiast.
- Och, proszę cię - westchnął - Widziałem cię, gdy całowałaś się wczoraj z Dom'em. Nie musisz zaprzeczać - co, co, co, co, co, co, co? - Przepraszam nie mam czasu, muszę pracować nad projektem - wyminął mnie i wsiadł do swojego samochodu, nie pozwalając mi się wytłumaczyć.
Co do cholery się właśnie stało?
Tu musi być jakaś pieprzona ukryta kamera. Proszę niech ktoś wyskoczy z zza krzaków i krzyknie "zostałaś wkręcona" czy coś w tym rodzaju.
Jeśli dobrze wywnioskowałam, to Justin widział jak Dom mnie pocałował i dlatego teraz zachowuję się tak, jak się zachowuje. Jest zazdrosny i wściekły jak diabli. To ja powinnam być wściekła na niego. I jestem. Odwala jakieś szopki nie mając ku temu konkretnych powodów. I nawet nie pozwolił mi niczego wyjaśnić. Skoro już stał tam i nas podglądał to mógł zostać do końca i zobaczyć to, że odepchnęłam go i odeszłam. Bezmyślny kretyn.
Zła wsiadłam do samochodu i wyjechałam z parkingu. Szybko znalazłam się pod domem. Wysiadając z auta trzasnęłam drzwiami, czego nigdy nie robię. Szanuję moje auto. Teraz jednak nie panuję nad sobą. Weszłam do domu, powtarzając czynność z drzwiami. Ściągnęłam trampki kopiąc je w kąt.
- Boże, Lucia - westchnęła moja mama - Coś się stało? - zmarszczyła brwi.
Co ona o tej godzinie robi w domu? Nie powinna być w szpitalu jak zawsze? Nie żebym narzekała, po prostu jestem zaskoczona jej widokiem.
- Tak - uśmiechnęłam się sztucznie - Faceci to skończeni kretyni - wyrzuciłam ręce w powietrze.
Mama odrzuciła głowę do tyłu i zaczęła się śmiać. Fajnie, że dla niej to zabawne. Dla mnie już nie bardzo.
- Doszłaś do tego w bardzo młodym wieku - odparła, gdy tylko się uspokoiła.
- To chyba lepiej - wzruszyłam ramionami i poszłam do pokoju.
Gdy się odświeżyłam, zeszłam na dół by zjeść obiad z mamą. Za chwilę musiała jechać do szpitala na dyżur. Wybiegła z domu, żegnając się ze mną i prosząc bym wzięła Rambo na spacer, gdy posprzątam. Zabrałam talerze do kuchni i włożyłam je do zmywarki. Związałam włosy w kucyka i zawołałam psa. Już po chwili znalazł się przy mnie i zaczął na mnie skakać. Kucnęłam przy nim i zapięłam mu obrożę. Zadowolony merdał ogonem i czekał aż wyjdziemy. Zamknęłam drzwi i zabrałam klucze ze sobą.
Rambo zaczął na kogoś szczekać. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam Dom'a, który zmierzał w naszą stronę. Jeszcze jego tu brakowało. Nie miałam najmniejszej ochoty na towarzystwo. Postanowiłam zagrać miłą i przykleiłam na twarz uśmiech.
Przywitaliśmy się. Dom postanowił dołączyć do nas na spacerze. Przyszedł do mnie trochę wcześniej, by popracować nad tym cholernym projektem. Szczerze zapomniałam, że dzisiaj też miałam się z nim spotkać.
Gdy mijaliśmy dom Bieber'a zobaczyliśmy Justin'a i Faith. Dziewczyna, gdy tylko mnie zauważyła rzuciła się na szatyna i zaczęła go całować. Nie byłam zszokowana. Zdziwiłam się dopiero wtedy, gdy ten jej nie odepchnął tylko pogłębił pocałunek obejmując w talii. 
Zabolało. To nie jest jej cholerne miejsce. Niech idzie do szkolnej drużyny piłki nożnej i z nimi się obściskuje, co zresztą robi. Nigdy nie lubiłam Faith, ale teraz pałam do niej czystą nienawiścią. Dotknęła coś, co nie było jej. Moje w całości też nie, ale jakaś część tego chłopaka, który w tym momencie wpycha język do gardła Shake, jest moja i tylko moja. Faith ani nikt inny jej nie zdobędzie.
- Nie zacznijcie się tu pieprzyć - powiedziałam spokojnie. Za spokojnie jak na mnie w takiej sytuacji - A ty Justin uważaj, bo możesz coś od niej złapać - dodałam nie zaszczycając ich ani jednym spojrzeniem, więc nie widziałam jakie mieli miny.
Mogłam sobie jedynie wyobrazić wściekłą Faith, bo po raz kolejny upokorzyłam ją przy Justin'ie. Bieber pewnie kipiał ze złości, gdy zobaczył mnie w towarzystwie Dominic'a. Jednak nie chciałam o nim myśleć. Jedynym wyjściem z tej sytuacji był brunet, idący obok mnie, który zaczął opowiadać mi jakąś historię. Wyrzuciłam z myśli tamtą dwójkę i skupiłam się na tym co mówi Mabley. Nie interesowało mnie to, ale wolałam słuchać jego, niż zaprzątać sobie głowę Justin'em i Faith. To nawet brzmi okropnie. "Justin i Faith". Brr...
Jedynym plusem w te sytuacji było to, iż Dom zrozumiał, że nie wrócimy do siebie. Myślał, że jeśli odsunę się do Bieber'a, może się zejdziemy, ale zauważył, że nic z tego nie wyjdzie. Czy Justin jest przy mnie, czy nie, nie stworzymy już pary. Dobrze, że w końcu to dostrzegł. Dom to naprawdę świetny i przystojny chłopak. Lubię go, ale zasługuje na kogoś lepszego niż ja. Kogoś kto na poważnie coś do niego poczuje i będzie mu na nim zależeć.
Wieczorem nie miałam co robić. Dziewiętnasta. Ta cholerna godzina zaczęła mnie prześladować. Nie chodziłam na ulicę Justin'a i moją, bo doskonale wiedziałam, iż go tam nie zastanę. Od tamtego dnia to przestało być naszym stałym rytuałem. Dlatego teraz jestem na plaży.
Siedzę na piasku bez butów, obejmując ramiona nogami. Brodę oparłam o kolano i wpatrywałam się w fale. Mechanicznie wstałam i podeszłam bliżej. Moje stopy znalazły się pod wodą. Była zimna, ale mimo to nadal stałam w niej po kostki. Przeszły mnie dreszcze.
Po chwili wycofałam się i ponownie usiadłam na piasku. Zadzwonił mój telefon. Uśmiechnęłam się na widok imienia, które pojawiło się na ekranie. To Daniel. Nie powiedziałam mu co dzieje się ze mną i Justin'em. Pewnie chciałby tu przyjechać. Nie mogę na to pozwolić. Ma teraz ważne egzaminy i musi się uczyć. Może kazałby przyjechać Scott'owi do mnie w odwiedzinach. Nie chciałam tego. Chciałam po prostu trochę pobyć sama. Dobrze mi to robi i nie narzekam na brak towarzystwa. Już niedługo Emma - dziewczyna z którą mam biologię - ma urodziny i zaprosiła mnie na swoją imprezę z tej okazji. Pewnie się na nią wybiorę. Będzie tam cała szkoła i nie zamierzałam z niej rezygnować. Dodatkowo ostatnio kupiłam jej prezent. Postanowiłam tam pójść i dobrze się bawić. Nikomu - a szczególnie Justin'owi - nic do tego ile wypiję czy z kim zatańczę. On może robić co chce więc ja również. Nie ma prawa niczego mi zabraniać i rozkazywać. To on zdecydował o tym jak ma potoczyć się nasza przyjaźń. Stracił mnie, ale zyskał Faith. Mam tylko nadzieję, że jest szczęśliwy ze swojego wyboru. Nie będę załamywać się z tego powodu, bo nie warto. 
Pokażę wszystkim nową Lucię, bez Justin'a.

------------------------------------------------------------------

Witam i o zdrowie pytam!
Kretyn czy mega kretyn? Drama, drama, drama.
Co sądzicie o Purpose? Jakie piosenki są waszymi ulubionymi? Szczerze, ja jestem zakochana w tej płycie. Jestem dumna z Justina, wykonał świetną robotę.
Do następnego, bye!

6 komentarzy: