"Kocha się życiem, bez strachu i bez umiaru,
Kocha się bezkresne niebo, naprzeciw i bez kompleksów,
Kocha się aż do wściekłości, jakby to była karma,
Kocha się bez zastanowienia, ponieważ miłość jest niebiańska." ~ RBD - Celestial
Następnego dnia obudził mnie czyjś dotyk na udzie i pocałunki składane na szyi. Mruknęłam zadowolona taką pobudką i odchyliłam głowę by dać Justinowi lepszy dostęp.
- Dzień dobry - powiedział szatyn i następnie pocałował mnie w usta. Zignorowałam fakt, że mój oddech nie należy teraz do najświeższych.
- Dobry - odpowiedziałam, gdy oderwaliśmy się od siebie.
Do mojej głowy napłynęły wspomnienia z wczorajszej nocy. Poczułam ciepło na policzkach. Odwróciłam się bokiem i schowałam twarz w jego klatce piersiowej. O mój Boże, jak do tego doszło? Co myśli sobie teraz Justin?
- Kotku, co się dzieje? - zapytał i próbował mnie od siebie odciągnąć, by spojrzeć na moją twarz, ale trzymałam się go mocno i nie chciałam puścić - Chodzi o to co stało się wczoraj? - pokiwałam głową, nie ufając swojemu głosowi teraz - Kochanie - westchnął - Lu, spójrz na mnie.
- Nie - mruknęłam.
Justin złapał mnie za ręce i trzymał je nad moją głową. Sam górował nade mną. Przez jego rękę byłam zmuszona patrzeć mu w oczy.
- Żałujesz? - potrząsnęłam przecząco głową - Więc nie powinnaś się niczego wstydzić. Ja jestem zaszczycony, że mi zaufałaś i pozwoliłaś na taki krok. Tym bardziej, że nigdy tego nie robiłaś - oblizał wargi uważnie obserwując moją reakcję - Jeśli tylko mi pozwolisz zrobimy jeszcze wiele rzeczy. Musisz mi jednak powiedzieć czy tego chcesz czy nie. Wiesz, że nie chcę cię do niczego zmuszać. Nie zrobię nic czego byś nie chciała. Twój komfort jest najważniejszy, jasne?
- Tak - uśmiechnęłam się delikatnie - I... I ja... Chcia... - jak mam mu to powiedzieć? - Chciałabym to kiedyś powtórzyć - powiedziałam na jednym wdechu.
Czy można mnie winić? Gdyby wszystkie dziewczyny znały możliwości jego języka, też by tego chciały.
- Z wielką przyjemnością - odparł z uśmiechem - Poza tym - puścił moje ręce, którymi dotknęłam jego klatki piersiowej - Już pokochałem wyraz twojej twarzy, gdy dochodzisz - mruknął z lekką chrypą do mojego ucha - Mógłbym oglądać cię w takim stanie godzinami. Jęczącą moje imię, wijącą się pode mną, dochodzącą na moim palcu i języku...
- Proszę, przestań - drań robi to specjalnie, bo wie co ze mną robi.
- Nie mogę się doczekać, aż podczas seksu zostawisz zadrapania na moich plecach, by każda dziewczyna wiedziała, że jestem zajęty - wychrypiał, a ja wciągnęłam powietrze.
- Jeszcze jedno słowo, a nie będzie żadnego seksu! - zagroziłam.
Czy przez to co powiedziałam, wychodzi na to, że planuję uprawiać z nim seks? Nie planuję, ale jeśli miałabym to z kimś robić, to byłby to on. Nie wyobrażam sobie innego chłopaka na miejscu Justina. Nie mogłabym tego zrobić z innym.
- Okej, okej.
Justin położył się na plecach, a ja wdrapałam się na niego. Położyłam się na jego klatce piersiowej, zaczynając obrysowywać wytatuowany krzyż. Pojawiła się u niego gęsia skórka spowodowana moim dotykiem. Uśmiechnęłam się do siebie. Dobrze wiedzieć, że tak na niego działam.
- Musimy wstawać - powiedział cicho, bawiąc się moimi włosami.
- Yhym, już wstaję - nie pokrywało się to z moimi czynami, bo nadal robiłam to, co robiłam.
- Lubisz tatuaże? - zapytał.
- Tak. Pasują do ciebie, wyglądasz gorąco - i to była prawda.
- Mam pomysł na nasze tatuaże po ślubie - przyznał, a ja przeniosłam na niego wzrok.
Ślub? Nasz? Ma dla nas aż tak daleko zaplanowaną przyszłość? Przeważnie, to dziewczyna myśli o takich rzeczach. Ślub, miesiąc miodowy, miłość do porzygu, później dzieci i starość. I okej, przyznaję myślałam o tym raz czy dwa, ale nic nie planowałam. Nie myślałam jak wyglądałaby moja suknia ślubna, wystrój kościoła, ani to, gdzie wybralibyśmy się na miesiąc miodowy.
- Jakie miałyby być? - zapytałam zaciekawiona.
- Dowiesz się w swoim czasie.
- Nieeee - jęknęłam, a szatyn się zaśmiał - To za długo - narzekałam.
- Po pierwszym roku studiów, idziemy przed ołtarz - oświadczył.
- Co? - pisnęłam, podnosząc się z niego.
Czy on oszalał? Chciał się hajtać tak szybko? Zawsze jest tak, że dziewczyna namawia swojego chłopaka do ślubu i tak dalej.
- To co słyszałaś. Jeśli pójdziemy na inne uczelnie, każdy dupek będzie wiedział, że jesteś zajęta. Przez swojego męża - powiedział, patrząc na mnie rozmarzonym wzrokiem.
- Zazdrośnik - prychnęłam, ale sama uśmiechnęłam się na myśl o tym.- Ale twój - pocałował mnie delikatnie.
- Mój - przytaknęłam.
Justin przyciągnął moją twarz do swojej i złożył na ustach mocny pocałunek. Oderwałam się od niego, by przerzucić włosy na jedną stronę. Po chwili nasze usta ponownie się spotkały. Chłopak przyciągnął mnie tak, że siedziałam na nim okrakiem. Ułożyłam ręce po obu stronach jego głowy. Pogłębiłam pocałunek. Justin docisnął moje biodra do swoich, ocierając się o swoje krocze. Miał w nich spore wybrzuszenie. Mężczyźni z rana mają erekcję, więc uznajmy, że to przez to jego penis stoi. Powtórzyłam jego ruch, przez co jęknął mi w usta. Zaczęłam się o niego delikatnie ocierać. Dostarczyłam nam obojgu przyjemności. Jedną rękę wplótł w moje włosy, a drugą ułożył na biodrze. Podobało mi się to. Po dźwiękach, które wydawał Justin, śmiem twierdzić, że jemu również. Wybrzuszenie w jego spodniach stawało się coraz większe.
- Nie przestawaj - wysapał mi do ucha.
Wszystko działo się pod wpływem chwili, ale nie zamierzałam tego robić. Nie chciałam. Zwiększyłam prędkość ocierania się o niego. Przeniosłam się z pocałunkami na jego szyję. Zaczęłam ssać, lizać i przegryzać.
- Lu - jęknął - Boże, jesteś cudowna - ścisnął mój tyłek.
Wykonałam jeszcze kilka ruchów i oboje doszliśmy z jękiem, który stłumiliśmy pocałunkiem. Czułam mokry materiał jego bokserek na moim udzie.
Oddychaliśmy głęboko, uspokajając się po właśnie przeżytym orgazmie. Dwa orgazmy w ciągu dwóch dni. Nieźle. Przytuliłam się do niego. Czułam, że to właściwe miejsce. Nie chciałabym być w innym miejscu. Tylko tutaj. W ramionach Justina.
Usłyszeliśmy pukanie, a następnie dźwięk otwieranych drzwi. Justin szybko narzucił na nas kołdrę, ukrywając nas przed jego ojcem.
- Wstawajcie i bierzcie prysznic. Za chwilę śniadanie - poinformował nas - A ty, jedziesz dzisiaj do pani Robens - zwrócił się do Justina, a ja domyśliłam się, że chodzi o jego psychologa.
Nawet nie chce sobie wyobrażać, co by było, gdyby wszedł tutaj parę minut wcześniej. Chyba spaliłabym się ze wstydu i nigdy więcej tutaj nie przyjechała. Po tym jak Paul wyszedł, zaczęliśmy się sprzeczać o prysznic. Ja mówiłam, że bierzemy go osobno przedstawiając swoje argumenty. Justin chciał wziąć go razem, mówiąc, że już mnie widział nago, a moje powody są bez sensu.
Wyrwałam się z jego objęć, biegnąc do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi i spojrzałam w lustro.
Na ustach miałam uśmiech, lekko zaróżowione policzki i błyszczące oczy. Zrzuciłam z siebie koszulkę i bieliznę i weszłam pod prysznic odkręcając wodę. Zaczęłam się myć. Przestraszona podskoczyłam, gdy poczułam owijające się ramiona wokół mojej talii.
- Co ty tu robisz? - zapytałam, zakrywając się. Jestem pewna, że zamknęłam drzwi.
- Kiedyś zatrzasnąłem drzwi i nie mogłem ich otworzyć. Tata musiał zepsuć zamek, żebym mógł wyjść - powiedział mi do ucha - Teraz wystarczy jeden odpowiedni ruch i drzwi się otwierają - złapał mnie za ramiona i odwrócił mnie przodem do siebie - A ty - chwycił mnie za ręce i odciągną je od mojej klatki piersiowej - Nie musisz się zakrywać. Widziałem cię już i wiesz co? - zapytał, jednak nie oczekiwał ode mnie odpowiedzi - Jesteś dla mnie idealna - spojrzał mi głęboko w oczy, przyciągając mnie do siebie.
Czym zasłużyłam sobie na Justina?
***
Po prysznicu i zjedzonym śniadaniu, Justin pożegnał się ze mną, ponieważ musiał jechać do pani psycholog. Suzanne również szybko wyszła, gdyż śpieszyła się do pracy.
Pomogłam Paul'owi w posprzątaniu po posiłku. Ja zajęłam się myciem naczyń, a on ich wycieraniem. Przy tych porządkach rozmawialiśmy. Pytał mnie o różne rzeczy starając się bliżej poznać. Ja również dowiedziałam się o nim paru nowych rzeczy. Na przykład teraz wiem, że pracuje jako architekt wnętrz. Suzanne poznał właśnie w pracy. Była jego klientką. Ona i jej rodzeństwo, które remontowało dom swoich rodziców. Z Renee, mimo rozwodu, nadał łączą go dobre relacje. Opowiedział mi parę historii z dzieciństwa Justina. Parę z nich słyszałam od mamy szatyna, a niektóre pasowały mi do zdjęć, które widziałam.
- Powiesz mi gdyby Justin zachował się tak jak nie powinien? - zapytał mnie, gdy siedzieliśmy na werandzie.
Czy dwa orgazmy poprzez język i ocieranie się oraz wspólny prysznic się do tego zalicza?
- Na pewno nie będzie takiej potrzeby - uśmiechnęłam się.
Pierwszą rzeczą, którą zrobi Justin będzie upewnienie się, czy czuję się dobrze i czy na pewno tego chcę. Jeśli powiem "nie" po prostu się wycofa. Powtarzał mi to kilkakrotnie i wiem, że jeszcze to usłyszę.
- Pewnie sama dobrze wiesz, że Justin bywa porywczy - powiedział, a mi przed oczami stanął moment, gdy chłopak był gotów rzucić się na Dom'a w moim pokoju - Stracił Evę i nigdy się z tym nie pogodzi. Nie wybaczyłby sobie, gdyby zrobił coś głupiego i stracił przez to ciebie. Widzę, że jest przy tobie na prawdę szczęśliwy - oh, jest?
- Proszę się nie martwić - powiedziałam i w tym samym momencie przyjechał Justin - Również nie chcę go stracić - odpowiedziałam szczerze, patrząc na Justina.
Nie wiem co by się stało, gdyby zabrakło go w moim życiu. Przez ten czas, przywiązałam się do niego i nie chcę puszczać. Nawet ten czas, gdy byliśmy skłóceni uświadomił mi jak bardzo Justin jest dla mnie ważny.
- Urządzacie sobie spiski przeciwko mnie? - Justin podszedł do nas, obejmując mnie od tyłu i cmokając w policzek.
- Ależ skąd, po prostu rozmawiamy - Paul popatrzył na nas i uśmiechnął się ciepło.
- Okej staruszku, a teraz wybacz, ale porywam Lu na spacer - oświadczył, łapiąc mnie za rękę. Odstawiłam kubek z kawą na stół.
Poszliśmy w kierunku centrum miasta. Przez całą drogę rozmawialiśmy na mniej ważne tematy. Opowiadał o mieście, jak mu się tu mieszkało. Mówił co się zmieniło przez ten czas, gdy tu nie mieszka. Pokazywał mi swoje rodzinne miasto. Mijaliśmy wiele osób. Z niektórymi Justin się witał, a na nas patrzyli z uśmiechem. To było miłe.
Usiedliśmy na ławce w parku, patrząc na grupkę bawiących się dzieci. Po chwili Justin wstał i powiedział, że idzie kupić nam lody. Zostałam na ławce i czekałam na niego. Było tak spokojnie. Było, bo dosiadło się do mnie jakiś dwóch typków, na oko w moim wieku. Jeden z nich był brunetem, a drugi blondynem. Obejrzałam się szukając wzrokiem mojego chłopaka. Stał przy budce z lodami, odwrócony do mnie plecami.
- Co robisz tutaj sama? - zapytał jeden z nich.
- A kto powiedział, że jestem tutaj sama? - tryb suki włączony.
- Nikogo przy tobie nie widzę - odezwał się drugi.
- I?
- Możemy dotrzymać ci towarzystwa - przysunął się bliżej mnie - Jeśli chcesz.
- Nie chce - odezwał się nie kto inny jak Justin - A teraz wypierdalać od mojej dziewczyny, albo wam pomogę frajerzy - wstałam z ławki i podeszłam do niego.
Chłopaki zaczęli przeklinać pod nosem, ale w końcu się ruszyli i zniknęli nam z oczu. Podał mi loda - czekoladowego, mojego ulubionego.
- Nawet na chwilę nie mogę zostawić cię samą - burknął, ale wyczułam w jego głosie rozbawienie.
- Więc nie zostawiaj - stanęłam przed nim - Nigdy.
- Nigdy.
-------------------------------------------
Rozdział znowu pojawia się dzień przed planowanym dniem, ale chyba nie narzekacie, co?
W następnym rozdziale nie macie co liczyć na gorącą scenkę. Dwie pod rząd chyba wam wystarczą, prawda? Piszcie co sądzicie o rozdziale, czekam na wasze opinie.
Jeszcze tydzień i zaczynam ferie. Postaram się napisać coś do tego ff w innym wypadku będę musiała je zawiesić. Mam tu jakąś blokadę, za to w nowym fanfiction mam pomysły i się rozpisuję, ale zobaczymy. Mam nadzieję, że nie będę musiała tego robić.
Trzymajcie się ciepło xx
Nie zawieszaj!!! Jak dla mnie to sceny hot moga byc ❤❤ miłych feri ja swoję niestety skończyłam tydzień temu: (
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie
OdpowiedzUsuńŚwietny ♥
OdpowiedzUsuń"Nawet na chwilę nie mogę zostawić cię samą - burknął, ale wyczułam w jego głosie rozbawienie.
OdpowiedzUsuń- Więc nie zostawiaj - stanęłam przed nim - Nigdy.
- Nigdy." Jak słodko 😍😍
"Nawet na chwilę nie mogę zostawić cię samą - burknął, ale wyczułam w jego głosie rozbawienie.
OdpowiedzUsuń- Więc nie zostawiaj - stanęłam przed nim - Nigdy.
- Nigdy." Jak słodko 😍😍
Nie zawiesza jest świetny i bardzo dobrze Sb radzisz czekam na kolejne ♥
OdpowiedzUsuń