"Ktoś wkracza w twój świat,
I nagle odmienia go raz na zawsze." - Demi Lovato - Heart By Heart
Wstałam dzisiaj dużo
wcześniej niż zawsze, co dla mnie jest bardzo trudne. Nie jest
tajemnicą, że lubię spać. Jeśli ktoś dałby mi coś do jedzenia, wi-fi i
ciepłe łóżko nie potrafiłabym się oprzeć. To moja pierwsza definicja
szczęścia.
Powodem mojej wczesnej
pobudki było odwiedzenie studia tanecznego niedaleko szkoły. Trwały nowe
zapisy. Tańczę już od kilku lat. Jestem tylko ja i muzyka. Żadnych
problemów i zmartwień. Z każdym ruchem staję się coraz bardziej wolna.
Nic mnie wtedy nie ogranicza, nie muszę nikogo słuchać. Tańczę, bo to
kocham. Robię to prosto z serca.
Zaczęło się zupełnie
przez przypadek. Razem z przyjaciółmi zaczęliśmy się wygłupiać i tańczyć
przy muzyce ulicznego grajka. Mieliśmy niezłą zabawę. Nawet nie
zauważyliśmy kiedy wokół nas zebrał się tłum ludzi. Wtedy parę osób
powiedziało mi, żebym zapisała się na jakieś zajęcia. Namawiała mnie
również do tego ciocia. Na początku ich wyśmiałam, ale później
postanowiłam posłuchać ich rady. Znalazłam wtedy swoją drugą definicję
szczęścia. I sposób na wyładowanie złości i energii.
Cieszę się, że jednak
ich posłuchałam. Gdyby nie oni, teraz pewnie spełniałabym wymagania
rodziców, a tańcem trochę ich denerwuję. Nie popierają mojej pasji i
twierdzą, że to marnowanie czasu, choć nigdy nie widzieli mnie
tańczącej. Dla nich świetnie pasuję do roli lekarza lub prawnika. Ja
jednak nie podzielam ich zdania. Ale to nieważne, bo oni w końcu lepiej
wiedzą co jest dla mnie dobre, a co nie.
- Moja mama. Kolacja u nas. Pamiętasz? - usłyszałam głos za sobą, przez co aż podskoczyłam ze strachu.
Szybko załatwiłam sprawę
w studiu. Zwykłe formalności, ale bardzo ważne. I od razu dowiedziałam
się, że niedługo odbędzie się konkurs co od razu poprawiło mi humor.
Siedziałam przed szkołą już dobrze dwadzieścia minut. Tutaj punkt dla
mnie. Nauczyciele zawsze narzekają, że się spóźniam, a teraz ich
zaskoczę. To nie tak, że robię to specjalnie. Po prostu łóżko z samego
rana jest bardzo pociągające.
- Znam cię kilka dni, a już mam ochotę cię zabić - powiedziałam, odwracając się twarzą w stronę chłopaka.
- Nie wiem czy ktoś ci to mówił, ale jesteś bardzo miła - mruknął sarkastycznie.
- Coś obiło mi się o uszy - zaśmiałam się cicho pod nosem.
- Do tego skromna - dodał.
- I tak mnie lubisz - wzruszyłam ramionami.
- Kto to? - Justin
zmarszczył brwi, wpatrując się w kogoś. Odwróciłam głowę w tamtą stronę i
zauważyłam Dominic'a idącego w naszą stronę, na co wewnętrznie
jęknęłam.
- Cześć Lucia - brunet
obdarzył mnie uśmiechem, kompletnie ignorując obecność szatyna - Masz
jakieś plany dziś po szkole? - zapytał, kucając przede mną.
- Tak - wymusiłam
uśmiech - Idę do studia, a później pokazuję Justin'owi miasto -
uśmiechnęłam się porozumiewawczo w jego stronę, by poparł moją wersję,
gdyby było to konieczne.
- Rozumiem - Mabley kiwnął głową rozczarowany - Gdy znajdziesz czas, daj mi znać okej? - wstał na równe nogi.
- Jasne - odparłam - Pa Dominic - pomachałam mu, gdy odchodził od nas - Będę musiała się tym zająć - mruknęłam do siebie.
- Jeszcze raz, kto to?
- Dom Mabley. Mój ex -
wyjaśniłam - Pewnego lata moi genialni przyjaciele stwierdzili, że
brakuje mi chłopaka i nas ze sobą umówili - sapnęłam. Teraz żałuję, że
Daniel i Scott akurat wyjechali z miasta i musiałam zostać z Aną i
Victorią - dziewczyną mojego kuzyna - Było w porządku. Zaczęliśmy się
spotykać i tak dalej, ale później stwierdziłam, że to nie to i
zakończyłam nasz związek. Chciał żebyśmy do siebie wrócili. Następnie
zaczęły się wakacje. On wyjechał, ja wyjechałam. Miałam święty spokój,
ale teraz widzę, że znowu rozpoczął swoje starania - zakończyłam swoją
przemowę, głośnym westchnięciem.
- Nie martw sie Anderson
- wstaliśmy z ławki ruszając na lekcję. Objął mnie przyjacielsko
ramieniem - W razie czego mogę udawać twojego chłopaka - zaśmiał się.
- Uważaj co mówisz, bo wykorzystam to przeciwko tobie Bieber - zmrużyłam oczy udając groźną.
Miałam teraz chemię
razem z Justin'em. Weszliśmy do klasy i zajęłam miejsce przy jednym ze
stanowisk. Blondyn usiadł obok mnie rzucając torbę na podłogę. Do sali
zaczęli wchodzić kolejni uczniowie w tym i Dom, rzucając złowrogie
spojrzenie szatynowi.
- Ktoś tu mnie nie lubi - Justin wyszeptał mi do ucha. Zaśmiałam się widząc jego rozbawioną minę.
Umilkłam, gdy do sali
wszedł nauczyciel. Rozpoczął tłumaczenie na temat jakiś reakcji, których
kompletnie nie rozumiałam. Chemia to nie jest moja mocna strona. Na tej
lekcji zawsze siedziałam z Aną lub kimś kto jest równie dobry co ona.
Brała udział w różnych konkursach i zdobywała pierwsze miejsce. Byłam z
niej cholernie dumna. Pewnie teraz na tych zajęciach będzie pomagała
komuś innemu.
***
Po skończonych lekcjach,
gdy wychodzimy ze szkoły na szkolnym boisku trwa trening cheerleaderek.
Zgadnijcie kto jest kapitanem. Brawo. Faith.
Kiedyś z Aną byłyśmy w
drużynie przez rok. Później się wypisałam, bo zaczęło to kolidować z
moimi treningami tańca. Ana rzuciła to jakiś czas po mnie, bo
stwierdziła, iż beze mnie to nie to samo.
Pożegnałam się z
Justin'em przy moim samochodzie i wrzuciłam torbę z książkami na tylne
siedzenie. Zajęłam miejsce kierowcy i odpaliłam pojazd. Wyjechałam ze
szkolnego parkingu, ruszając przed siebie.
Włączyłam radio i akurat
trafiłam na piosenkę Demi Lovato "Heart Attack". Jadąc spokojnie
stukałam palcami rytm utworu. Śpiewałam cicho z piosenkarką.
W końcu zatrzymałam się
przed pomalowanym na różne kolory budynkiem. Wysiadłam z auta, idąc od
razu do bagażnika. Wyciągnęłam z niego czarną, sportową torbę. Rzuciłam
ją obok moich stóp i zamknęłam auto. Kluczyki schowałam do kieszeni,
przewieszając sobie torbę na ramieniu.
Pchnęłam duże szklane
drzwi i znalazłam się wewnątrz studia. Ściślej mówiąc, w jego recepcji.
Na podłodze były położone dębowe panele. Z tego samego materiału był
wykonany blat. Ściany pomalowane na biało, na których wisiały zdjęcia
różnych tancerzy podczas występów. Na jednym z nich byłam nawet ja. Pod
ścianą były ułożone krzesła.
- Hej - przywitałam się z recepcjonistką.
- Cześć skarbie - uśmiechnęła się do mnie ciepło.
Helen to wspaniała
kobieta. Ma trzydzieści osiem lat, trójkę dzieci i wspaniałego męża.
Pracuje tutaj odkąd zaczęłam tutaj przychodzić. Daje wspaniałe rady. Nie
raz przychodziłam na treningi, dużo przed czasem tylko po ty, by jej
się zwierzyć. Dokładnie wiedziała co powiedzieć w danej sytuacji. Miałam
parę momentów, gdy chciałam zrezygnować z tańca, ale szybko wyrzucała
mi ten pomysł z głowy. Była zawsze wtedy, kiedy tego potrzebowałam.
- Nie spóźniłam się? - zapytałam, poprawiając torbę.
- Masz pięć minut - odparła, a ja odetchnęłam z ulgą.
Ruszyłam korytarzem do
szatni, by tam spokojnie się przebrać i zostawić swoje rzeczy. Zrzuciłam
z siebie ubrania, szybko ubierając czarne spodenki, bokserkę w
granatowo-białe paski niebieską koszulkę odsłaniającą moje jedno ramię.
Na stopy ubrałam wygodne adidasy, a włosy związałam w koński ogon.
Wzięłam kilka łyków zimnej wody i wyszłam z szatni.
Szłam uśmiechnięta od
ucha do ucha do sali, gdzie czekała na mnie reszta grupy, która składała
się z dziesięciu osób. Ja, Austin, Camille, Mark, Sarah, Sean, Elena,
Roy, Isabella i Robert. Nasza trenerka - Nicole - zebrała nas razem i
stworzyła ekipę. Od razu się polubiliśmy i dogadujemy się bez problemu.
Znamy się i tańczymy od jakiś trzech lat.
- Cześć wszystkim! - krzyknęłam, gdy weszłam do sali.
- Nasza spóźnialska - gdzieś z końca pomieszczenia odezwała się Nicole.
- Tym razem jestem punktualnie - wystawiłam im język.
Tak bardzo dorosłe.
Zaczęliśmy wykonywać
podstawowe rozciągające ćwiczenia. Po szybkiej, ale intensywnej
rozgrzewce, ustawiliśmy się przed lustrem zajmującym cała ścianę.
Nikki włączyła muzykę i
zaczęliśmy uczyć się nowego układu. Skupieni, powtarzaliśmy każdy ruch
trenerki, starając się idealnie go odzwierciedlić.
Każdy z nas bardzo
szybko to załapał. Układ nie był taki trudny. Mogliśmy już bez większych
problemów go zatańczyć. Wystarczyłby tylko dopracować małe
niedociągnięcia i wyszłoby idealnie.
- Świetnie - Nicole klasnęła w ręce - Teraz zatańczycie to bez żadnych przerw i jesteście wolni.
Blondynka podeszła do
głośników od nowa włączając piosenkę. Po pierwszych brzmieniach
zaczęliśmy wykonywać układ. Nikki obserwowała nas uważnie, starając się
wychwycić wszystko co należało poprawić. Nikt nie był zły na nią za jej
uwagi. Wręcz przeciwnie. Dzięki nim mogliśmy stawać się lepsi. Pomagały
nam.
Gdy ostatni dźwięki piosenki wydostały się z głośników, skończyliśmy tańczyć.
Byliśmy spoceni, zmęczeni i wyczerpani.
Poszłam do szatni biorąc
od razu butelkę wody. Wypiłam jej większą zawartość. Spakowałam swoje
rzeczy do torby, stwierdzając, że umyję się w domu. Wezmę długą i
odprężającą kąpiel. Szybko przemyłam twarz zimną wodą i wytarłam ją.
Przewiesiłam torbę przez
ramię i wyszłam z szatni żegnając się z dziewczynami. Przechodząc obok
szatni chłopaków zapukałam do drzwi i krzyknęłam im "cześć". Pożegnałam
się również z Helen, gdy mijałam recepcję. Szybko przeszłam dystans
między studiem a moim samochodem. Wrzuciłam torbę na tylne siedzenie i
zajęłam miejsce kierowcy.
Po piętnastu minutach
byłam już w domu przygotowując sobie kąpiel. Zakręciłam kurek i zaczęłam
się rozbierać. Naga weszłam do wanny wypełnionej po brzegi wodą i
pianą. Przeszły mnie przyjemne dreszcze. Założyłam wcześniej
przygotowane słuchawki i włączyłam kojący głos Ed'a Sheeran'a.
Ubóstwiałam go. Dałabym wiele, żeby pójść na jego koncert. Zamknęłam
oczy, przenosząc się w świat marzeń.
Tam jest idealnie.
Fajne!! Powodzenia ;)
OdpowiedzUsuńCudowne i nie przejmuj się ilością komentarzy bo każdy tak zaczynał powodzenia i pisz dalej bo świetnie ci to wychodzi :)
OdpowiedzUsuńFajnie się zapowiada └(^o^)┘
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńJustin ♥
OdpowiedzUsuńMój kochaniec :)
Świetny fanfik, a twoja główna bohaterka jest przesympatyczna i od razu ją polubiłam ^-^
Śliczny nagłówek *-*
Ja obecnie mam wielkie zero komentarzy, dlatego wiem, co czujesz :(
O rany, Dominic musi być wkurwiający XD
Yay, już jutro next ^-^ Wpadam, zaglądam i wyczekuję x
itisnotourloveaiff.blogspot.com
Pisz dalej ! :)
OdpowiedzUsuń