poniedziałek, 21 września 2015

Rozdział 3

"Ktoś wkracza w twój świat,
I nagle odmienia go raz na zawsze." - Demi Lovato - Heart By Heart


Wstałam dzisiaj dużo wcześniej niż zawsze, co dla mnie jest bardzo trudne. Nie jest tajemnicą, że lubię spać. Jeśli ktoś dałby mi coś do jedzenia, wi-fi i ciepłe łóżko nie potrafiłabym się oprzeć. To moja pierwsza definicja szczęścia.
Powodem mojej wczesnej pobudki było odwiedzenie studia tanecznego niedaleko szkoły. Trwały nowe zapisy. Tańczę już od kilku lat. Jestem tylko ja i muzyka. Żadnych problemów i zmartwień. Z każdym ruchem staję się coraz bardziej wolna. Nic mnie wtedy nie ogranicza, nie muszę nikogo słuchać. Tańczę, bo to kocham. Robię to prosto z serca.
Zaczęło się zupełnie przez przypadek. Razem z przyjaciółmi zaczęliśmy się wygłupiać i tańczyć przy muzyce ulicznego grajka. Mieliśmy niezłą zabawę. Nawet nie zauważyliśmy kiedy wokół nas zebrał się tłum ludzi. Wtedy parę osób powiedziało mi, żebym zapisała się na jakieś zajęcia. Namawiała mnie również do tego ciocia. Na początku ich wyśmiałam, ale później postanowiłam posłuchać ich rady. Znalazłam wtedy swoją drugą definicję szczęścia. I sposób na wyładowanie złości i energii.
Cieszę się, że jednak ich posłuchałam. Gdyby nie oni, teraz pewnie spełniałabym wymagania rodziców, a tańcem trochę ich denerwuję. Nie popierają mojej pasji i twierdzą, że to marnowanie czasu, choć nigdy nie widzieli mnie tańczącej. Dla nich świetnie pasuję do roli lekarza lub prawnika. Ja jednak nie podzielam ich zdania. Ale to nieważne, bo oni w końcu lepiej wiedzą co jest dla mnie dobre, a co nie.
- Moja mama. Kolacja u nas. Pamiętasz? - usłyszałam głos za sobą, przez co aż podskoczyłam ze strachu.
Szybko załatwiłam sprawę w studiu. Zwykłe formalności, ale bardzo ważne. I od razu dowiedziałam się, że niedługo odbędzie się konkurs co od razu poprawiło mi humor. Siedziałam przed szkołą już dobrze dwadzieścia minut. Tutaj punkt dla mnie. Nauczyciele zawsze narzekają, że się spóźniam, a teraz ich zaskoczę. To nie tak, że robię to specjalnie. Po prostu łóżko z samego rana jest bardzo pociągające.
- Znam cię kilka dni, a już mam ochotę cię zabić - powiedziałam, odwracając się twarzą w stronę chłopaka.
- Nie wiem czy ktoś ci to mówił, ale jesteś bardzo miła - mruknął sarkastycznie.
- Coś obiło mi się o uszy - zaśmiałam się cicho pod nosem.
- Do tego skromna - dodał.
- I tak mnie lubisz - wzruszyłam ramionami.
- Kto to? - Justin zmarszczył brwi, wpatrując się w kogoś. Odwróciłam głowę w tamtą stronę i zauważyłam Dominic'a idącego w naszą stronę, na co wewnętrznie jęknęłam.
- Cześć Lucia - brunet obdarzył mnie uśmiechem, kompletnie ignorując obecność szatyna - Masz jakieś plany dziś po szkole? - zapytał, kucając przede mną.
- Tak - wymusiłam uśmiech - Idę do studia, a później pokazuję Justin'owi miasto - uśmiechnęłam się porozumiewawczo w jego stronę, by poparł moją wersję, gdyby było to konieczne.
- Rozumiem - Mabley kiwnął głową rozczarowany - Gdy znajdziesz czas, daj mi znać okej? - wstał na równe nogi.
- Jasne - odparłam - Pa Dominic - pomachałam mu, gdy odchodził od nas - Będę musiała się tym zająć - mruknęłam do siebie.
- Jeszcze raz, kto to?
- Dom Mabley. Mój ex - wyjaśniłam - Pewnego lata moi genialni przyjaciele stwierdzili, że brakuje mi chłopaka i nas ze sobą umówili - sapnęłam. Teraz żałuję, że Daniel i Scott akurat wyjechali z miasta i musiałam zostać z Aną i Victorią - dziewczyną mojego kuzyna - Było w porządku. Zaczęliśmy się spotykać i tak dalej, ale później stwierdziłam, że to nie to i zakończyłam nasz związek. Chciał żebyśmy do siebie wrócili. Następnie zaczęły się wakacje. On wyjechał, ja wyjechałam. Miałam święty spokój, ale teraz widzę, że znowu rozpoczął swoje starania - zakończyłam swoją przemowę, głośnym westchnięciem.
- Nie martw sie Anderson - wstaliśmy z ławki ruszając na lekcję. Objął mnie przyjacielsko ramieniem - W razie czego mogę udawać twojego chłopaka - zaśmiał się.
- Uważaj co mówisz, bo wykorzystam to przeciwko tobie Bieber - zmrużyłam oczy udając groźną.
Miałam teraz chemię razem z Justin'em. Weszliśmy do klasy i zajęłam miejsce przy jednym ze stanowisk. Blondyn usiadł obok mnie rzucając torbę na podłogę. Do sali zaczęli wchodzić kolejni uczniowie w tym i Dom, rzucając złowrogie spojrzenie szatynowi.
- Ktoś tu mnie nie lubi - Justin wyszeptał mi do ucha. Zaśmiałam się widząc jego rozbawioną minę.
Umilkłam, gdy do sali wszedł nauczyciel. Rozpoczął tłumaczenie na temat jakiś reakcji, których kompletnie nie rozumiałam. Chemia to nie jest moja mocna strona. Na tej lekcji zawsze siedziałam z Aną lub kimś kto jest równie dobry co ona. Brała udział w różnych konkursach i zdobywała pierwsze miejsce. Byłam z niej cholernie dumna. Pewnie teraz na tych zajęciach będzie pomagała komuś innemu.

***
Po skończonych lekcjach, gdy wychodzimy ze szkoły na szkolnym boisku trwa trening cheerleaderek. Zgadnijcie kto jest kapitanem. Brawo. Faith.
Kiedyś z Aną byłyśmy w drużynie przez rok. Później się wypisałam, bo zaczęło to kolidować z moimi treningami tańca. Ana rzuciła to jakiś czas po mnie, bo stwierdziła, iż beze mnie to nie to samo.
Pożegnałam się z Justin'em przy moim samochodzie i wrzuciłam torbę z książkami na tylne siedzenie. Zajęłam miejsce kierowcy i odpaliłam pojazd. Wyjechałam ze szkolnego parkingu, ruszając przed siebie.
Włączyłam radio i akurat trafiłam na piosenkę Demi Lovato "Heart Attack". Jadąc spokojnie stukałam palcami rytm utworu. Śpiewałam cicho z piosenkarką.
W końcu zatrzymałam się przed pomalowanym na różne kolory budynkiem. Wysiadłam z auta, idąc od razu do bagażnika. Wyciągnęłam z niego czarną, sportową torbę. Rzuciłam ją obok moich stóp i zamknęłam auto. Kluczyki schowałam do kieszeni, przewieszając sobie torbę na ramieniu.
Pchnęłam duże szklane drzwi i znalazłam się wewnątrz studia. Ściślej mówiąc, w jego recepcji. Na podłodze były położone dębowe panele. Z tego samego materiału był wykonany blat. Ściany pomalowane na biało, na których wisiały zdjęcia różnych tancerzy podczas występów. Na jednym z nich byłam nawet ja. Pod ścianą były ułożone krzesła.
- Hej - przywitałam się z recepcjonistką.
- Cześć skarbie - uśmiechnęła się do mnie ciepło.
Helen to wspaniała kobieta. Ma trzydzieści osiem lat, trójkę dzieci i wspaniałego męża. Pracuje tutaj odkąd zaczęłam tutaj przychodzić. Daje wspaniałe rady. Nie raz przychodziłam na treningi, dużo przed czasem tylko po ty, by jej się zwierzyć. Dokładnie wiedziała co powiedzieć w danej sytuacji. Miałam parę momentów, gdy chciałam zrezygnować z tańca, ale szybko wyrzucała mi ten pomysł z głowy. Była zawsze wtedy, kiedy tego potrzebowałam.
- Nie spóźniłam się? - zapytałam, poprawiając torbę.
- Masz pięć minut - odparła, a ja odetchnęłam z ulgą.
Ruszyłam korytarzem do szatni, by tam spokojnie się przebrać i zostawić swoje rzeczy. Zrzuciłam z siebie ubrania, szybko ubierając czarne spodenki, bokserkę w granatowo-białe paski niebieską koszulkę odsłaniającą moje jedno ramię. Na stopy ubrałam wygodne adidasy, a włosy związałam w koński ogon. Wzięłam kilka łyków zimnej wody i wyszłam z szatni.
Szłam uśmiechnięta od ucha do ucha do sali, gdzie czekała na mnie reszta grupy, która składała się z dziesięciu osób. Ja, Austin, Camille, Mark, Sarah, Sean, Elena, Roy, Isabella i Robert. Nasza trenerka - Nicole - zebrała nas razem i stworzyła ekipę. Od razu się polubiliśmy i dogadujemy się bez problemu. Znamy się i tańczymy od jakiś trzech lat.
- Cześć wszystkim! - krzyknęłam, gdy weszłam do sali.
- Nasza spóźnialska - gdzieś z końca pomieszczenia odezwała się Nicole.
- Tym razem jestem punktualnie - wystawiłam im język.
Tak bardzo dorosłe.
Zaczęliśmy wykonywać podstawowe rozciągające ćwiczenia. Po szybkiej, ale intensywnej rozgrzewce, ustawiliśmy się przed lustrem zajmującym cała ścianę.
Nikki włączyła muzykę i zaczęliśmy uczyć się nowego układu. Skupieni, powtarzaliśmy każdy ruch trenerki, starając się idealnie go odzwierciedlić.
Każdy z nas bardzo szybko to załapał. Układ nie był taki trudny. Mogliśmy już bez większych problemów go zatańczyć. Wystarczyłby tylko dopracować małe niedociągnięcia i wyszłoby idealnie.
- Świetnie - Nicole klasnęła w ręce - Teraz zatańczycie to bez żadnych przerw i jesteście wolni.
Blondynka podeszła do głośników od nowa włączając piosenkę. Po pierwszych brzmieniach zaczęliśmy wykonywać układ. Nikki obserwowała nas uważnie, starając się wychwycić wszystko co należało poprawić. Nikt nie był zły na nią za jej uwagi. Wręcz przeciwnie. Dzięki nim mogliśmy stawać się lepsi. Pomagały nam.
Gdy ostatni dźwięki piosenki wydostały się z głośników, skończyliśmy tańczyć.
Byliśmy spoceni, zmęczeni i wyczerpani.
Poszłam do szatni biorąc od razu butelkę wody. Wypiłam jej większą zawartość. Spakowałam swoje rzeczy do torby, stwierdzając, że umyję się w domu. Wezmę długą i odprężającą kąpiel. Szybko przemyłam twarz zimną wodą i wytarłam ją.
Przewiesiłam torbę przez ramię i wyszłam z szatni żegnając się z dziewczynami. Przechodząc obok szatni chłopaków zapukałam do drzwi i krzyknęłam im "cześć". Pożegnałam się również z Helen, gdy mijałam recepcję. Szybko przeszłam dystans między studiem a moim samochodem. Wrzuciłam torbę na tylne siedzenie i zajęłam miejsce kierowcy.
Po piętnastu minutach byłam już w domu przygotowując sobie kąpiel. Zakręciłam kurek i zaczęłam się rozbierać. Naga weszłam do wanny wypełnionej po brzegi wodą i pianą. Przeszły mnie przyjemne dreszcze. Założyłam wcześniej przygotowane słuchawki i włączyłam kojący głos Ed'a Sheeran'a. Ubóstwiałam go. Dałabym wiele, żeby pójść na jego koncert. Zamknęłam oczy, przenosząc się w świat marzeń.
Tam jest idealnie.





6 komentarzy:

  1. Cudowne i nie przejmuj się ilością komentarzy bo każdy tak zaczynał powodzenia i pisz dalej bo świetnie ci to wychodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie się zapowiada └(^o^)┘

    OdpowiedzUsuń
  3. Justin ♥
    Mój kochaniec :)
    Świetny fanfik, a twoja główna bohaterka jest przesympatyczna i od razu ją polubiłam ^-^
    Śliczny nagłówek *-*
    Ja obecnie mam wielkie zero komentarzy, dlatego wiem, co czujesz :(
    O rany, Dominic musi być wkurwiający XD
    Yay, już jutro next ^-^ Wpadam, zaglądam i wyczekuję x
    itisnotourloveaiff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń