niedziela, 13 grudnia 2015

Rozdział 17

"Więc dziś wieczorem pocałuj mnie lub zgiń, 
I zabierz mnie na druga stronę" ~ Jason Derulo - The Other Side


Była sobota co oznaczało spanie do południa i odpoczywanie. Żałuję, że Daniel, Natalie, Scott i Victoria nie mogli zostać na noc tylko musieli wracać, po tym jak poszliśmy świętować wygraną.
Była pierwsza po południu, a ja dopiero ubierałam się w zwykłe ubrania. Związałam włosy w koka i poszłam coś zjeść, bo zaczynało burczeć mi w brzuchu. Po zjedzonym posiłku, posprzątałam po sobie i zajęłam miejsce w salonie na kanapie, przed telewizorem. Skakałam po kanałach, szukając czegoś ciekawego. Zatrzymałam się na filmie "Trzy metry nad niebem". Kochałam go. Chciałabym mieć takiego swojego Hache. Jednak nie chciałabym być taka jak Babi. Irytowała mnie i w pewnym momentach żałowałam, że nie mogę jej uderzyć.
Całe popołudnie spędziłam na kanapie wlepiając swoje oczy w ekran telewizora. Nie żebym narzekała. Ostatnio nie miałam tak spokojnego i nudnego dnia. Jednak ta nuda miała się zmienić, bo dziś wieczorem jest przyjęcie urodzinowe Emmy. Trochę wypiję, pobawię się i nikt nie zepsuje mi humoru.
Półtorej godziny przed moim wyjściem wzięłam szybki prysznic. Umyłam włosy po czym je wysuszyłam. Zrobiłam sobie nieco mocniejszy makijaż niż zazwyczaj i owinięta szlafrokiem podeszłam do otwartej szafy. Zdecydowałam się na czerwoną sukienkę, sięgającą do połowy ud z koronką na plecach. Ubrałam ją i popsikałam się perfumami. Włożyłam jeszcze czarną skórzaną kurtkę i wzięłam jakąś gotówkę na taksówkę, którą zamówiłam. Wzięłam małą torebkę z kolczykami, które są prezentem dla Emmy. Napisałam do rodziców, że poszłam na urodziny do koleżanki, żeby nie wpadli w panikę, gdy nie będę się nigdzie kręcić po domu. Przy drzwiach ubrałam czarne szpilki i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Do kwiatka schowałam klucze. Nie chciałam brać ze sobą ich bądź telefonu, by przypadkiem ich nie zgubić. Albo by nikt ich mi nie zwinął. Kto wie kto tam wejdzie. Wsiadłam do taksówki, która już na mnie czekała. Podałam kierowcy adres i po kilku minutach byłam już na miejscu. Podziękowałam, zapłaciłam i wysiadłam z pojazdu.
Impreza już się zaczęła. Z daleka można było usłyszeć głośną muzykę. Rodzice Emmy byli bogaci i mogła pozwolić sobie na wiele. Jutro pewnie przyjedzie ekipa sprzątająca, by ogarnąć ten cały bajzel przed przyjazdem jej rodziców.
Nie pukałam do drzwi, bo to nie miało najmniejszego sensu. Szansa by ktokolwiek to usłyszał była zerowa. Weszłam do środka i od razu poczułam zapach alkoholu i potu. Wszyscy bawili się już w najlepsze. Przywitałam się z kilkoma osobami i szukałam wzrokiem jubilatki.
- Wszystkiego najlepszego! - powiedziałam, gdy tylko odnalazłam Emmę. Podałam jej prezent, za który podziękowała i życzyła dobrej zabawy.
Poszłam do kuchni i zgarnęłam kieliszek z alkoholem. Wlałam go do gardła i skrzywiłam się lekko. Wódka. Musiałam coś wypić, by się rozluźnić. Odstawiłam opróżnione szkło i sięgnęłam po czerwony kubeczek z piwem. Poszłam nad basen, by zobaczyć co tam się dzieje. Niektórzy pływali, inni wrzucali się do wody a jeszcze inni byli bliscy uprawiania seksu na oczach wszystkich. Mogliby znaleźć sobie bardziej ustronne miejsce.
Mój wzrok napotkał oczy Justin'a wpatrzone we mnie. Nie spuszczał ze mnie wzroku, a ja z niego. Dopóki nie popatrzyłam w prawo i nie zauważyłam klejącej się do niego Faith. Nie mogłam na to patrzeć. Po prostu byłam zazdrosna. Zależało mi na nim chyba bardziej niż jak na przyjacielu. Nie wiem, przez kilka dni słuchałam Any i w sumie moja przyjaciółka może mieć rację. Ale teraz? Teraz jest za późno. Justin nie był mój, tylko jej.
Wycofałam się stamtąd i poszłam do salonu. Wypiłam piwo, które miałam w ręce i odrzuciłam gdzieś w bok pusty kubeczek. Wmieszałam się w tłum i zaczęłam tańczyć tak jak reszta w rytm muzyki. Odrzuciłam głowę do tyłu, unosząc ręce w górę. W pewnym momencie na biodrach poczułam duże dłonie. Popatrzyłam w dół i zobaczyłam liczne tatuaże. Wywróciłam oczami, choć Justin nie mógł tego zobaczyć. Wyrwałam się, ale złapał mnie za ramię i pociągnął do siebie.
- Puść mnie - próbowałam się uwolnić.
- Chcę porozmawiać - powiedział mi do ucha, żebym usłyszała go przez tą muzykę.
W jego oddechu czułam alkohol.
- Ale ja nie chcę - uśmiechnęłam się do niego sztucznie - Patrz jaki peszek.
- Proszę.
- Pieprz się - syknęłam.
- Tylko z tobą - wywróciłam oczami i w końcu udało mi się wyrwać. Nie znałam go od tej strony.
Musi być już podpity. Nigdy nie mówił w taki sposób.
Chciał coś jeszcze dodać, ale rzuciła się na niego Faith. Odwróciłam się do nich plecami i przepchałam się przez tłum tańczących ludzi. Znowu poszłam do kuchni i usiadłam przy blacie biorąc kolejne piwo. Ktoś zajął moje miejsce, ale nie zwróciłam na to zbyt dużej uwagi. Stukałam paznokciami o blat.
- Czyżby zły dzień? - zapytał nieznajomy.
- Skąd - uśmiechnęłam się - Tylko spotkałam idiotę - wzruszyłam ramionami.
- Mam nadzieję, że to nie o mnie mówisz - zaśmiał się.
- Nie, możesz być spokojny - dołączyłam do niego.
- Jestem Nick - przedstawił się i wyciągnął do mnie rękę.
Okej, Ten chłopak ewidentnie na coś liczy. Powinnam się przejmować? Nie mam czym i nie zaszkodzi, gdy z nim porozmawiam. To nie grzech.
- Lucia - uścisnęłam ją.
Resztę czasu spędziłam właśnie z nim. Dowiedziałam się, że jest kuzynem Emmy, jest z naszego wieku i mieszka w małym miasteczku pod Los Angeles. Nick był miłym gościem. Nie można było również zaprzeczyć temu, że jest przystojny. Szybko zleciał mi z nim czas. Śmiałam się z jego żartów.
W pewnym momencie podeszła do nas Sylvia. Miałam z nią hiszpański i fizykę albo geografię. Nie pamiętam teraz za dobrze. Dziewczyna chyba nie czuła się najlepiej. Jej twarz była wykrzywiona w grymasie i trzymała się za brzuch.
- Lucia, pomożesz mi? - zwróciła się do mnie, a ja przytaknęłam.
Nie mogłam zostawić jej w takim stanie. Przeprosiłam Nicka poszłam z Sylvią na górę, do któregoś z pokoi. Wolałam nie zabierać ją do łazienki, bo pewnie zastalibyśmy tam jakąś parę, która nie dotarła do sypialni. Czarnowłosa otworzyła drzwi i weszłyśmy do środka. Zamknęłam drzwi i podeszłam do łóżka, by włączyć lampkę. Usłyszałam odgłos otwieranych i zamykanych drzwi. Popatrzyłam w tamtą stronę i zamiast Sylvii ujrzałam Justin'a.
Cholera, cholera, cholera! Mogłam się tego spodziewać. Szatyn poprosił dziewczynę, żeby mnie tu zaciągnęła, bo chciał ze mną porozmawiać. W rzeczywistości Sylvii nic nie było, ale jest świetną aktorką. Oczywiście, mogłam wcześniej na to wpaść.
- W takim razie nic tu po mnie - zgasiłam światło i podeszłam do drzwi, ale zasłonił mi je Justin - Serio chcę wyjść - sapnęłam.
- Nie, dopóki ze mną nie porozmawiasz - pokręcił głową.
- Zacznę krzyczeć, że chcesz mnie zgwałcić - zagroziłam.
- Proszę bardzo - splótł ręce na piersi - I tak nikt cię nie usłyszy - niestety musiałam przyznać mu rację - Wiem, że spieprzyłem i nie chcesz mnie widzieć ani słuchać, ale...
- Właśnie - przerwałam mu - Ty jakoś nie chciałeś mnie wysłuchać, więc czemu ja mam to robić, hmm? - zapytałam i podniosłam głowę, by na niego spojrzeć - Jesteśmy przyjaciółmi, powinieneś był najpierw ze mną porozmawiać! - krzyknęłam.
- Kurwa - przeklął i przeczesał swoje włosy ze zdenerwowania.
Potem wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Justin złapał mnie za ramiona i delikatnie popchnął na drzwi. Dzieliły nas jakieś dwa kroki, które zmieniły się w centymetry. Złapał mnie za nadgarstki i umiejscowił je nad moją głową. Nie mogłam się ruszać.
- Wierzę w przyjaźń damsko-męską, cholera wierzę - jego wzrok spoczywał na moich ustach, które po chwili połączył ze swoimi.
Zaczął mnie całować, a ja byłam jak sparaliżowana. Poruszał swoimi ustami, czekając na jakiś ruch z mojej strony. W końcu odwzajemniłam pocałunek. Był wolny i delikatny. Przycisnął swoje biodra do moich, tak że poczułam jego wybrzuszenie w spodniach. Przegryzł moją wargę, a ja mimowolnie jęknęłam dzięki czemu uzyskał zielone światło dla swojego języka. Z każdą chwilą pocałunek był coraz bardziej zachłanny. Walczyliśmy ze sobą. Zaczęłam ruszać rękami, by chłopak je uwolnił. Po chwili zrobił to i przeniósł swoje dłonie na moje biodra, gdzie wbił swoje palce. Moje dłonie powędrowały do jego włosów. Pociągnęłam za nie i w odpowiedzi uzyskałam warknięcie. Teraz ten pocałunek nie jest taki jak na początku. Jest zachłanny, mocny i stanowczy.
Stało się. Pocałowaliśmy się i nie było odwrotu. Co najlepsze podobało mi się i nie chciałam tego przerwać. Nigdy. W brzuchu czułam te sławne motylki. A raczej stado motylków. Miałam wrażenie, jakbym unosiła się nad ziemią. I przysięgam, to było jedno z najlepszych uczuć na świecie.
Niestety oderwałam się od niego, by zaczerpnąć powietrza. Jego usta zaczęły całować moją szyję. Odchyliłam głowę, by dać mu lepszy dostęp. Kocham, gdy ktoś całuje mnie po szyi. Zassał i przegryzł ją zostawiając po sobie ślad w postaci malinki. Dmuchnął na nie, dodatkowo drażniąc obolałe miejsce. Oddychałam głęboko, wiąż mając dłonie we włosach Justina. Szatyn oparł swoje czoło o moje i starał się unormować oddech.
- Wierzę w przyjaźń damsko-męską - powtórzył - Ale nie ma jej miedzy nami - szepnął w moje usta.
Miał rację. Nie ma jej między naszą dwójką. Na pewno nie teraz. Ta początku, gdy się poznaliśmy, zdecydowanie tak było. Łączyła nas tylko przyjaźń, jednak z czasem się to zmieniło i przerodziło w coś większego i mocniejszego. Zajęło mi trochę czasu, by to pojąć. Przypominając sobie zachowanie Justin'a, byłam pewna, że on wiedział już wcześniej. A nawet Daniel i Ana. Byłam zbyt ślepa by zauważyć te wszystkie słowa i gesty. Teraz jest dla mnie wszystko jasne.
Zakochałam się we własnym przyjacielu.
Zakochałam się w Justin'ie Bieberze.
Ze wzajemnością.

----------------------- 

Witam was w ten niedzielny wieczór.
I jak rozdział? Mam nadzieje, że nie zawiodłam was sceną pocałunku.
DZIĘKUJĘ ZA PONAD 10 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ NA BLOGU! Jestem mega zaskoczona i niezmiernie wdzięczna tym, którzy są ze mną oraz Justinem i Lucią. 
Koncert Justina w Polsce! Kto się wybiera?
Nie mam zbytnio humoru na notki więc do następnego rozdziału i wybaczcie wszystkie błędy jakich się dopatrzycie, ale ledwo funkcjonuję.

4 komentarze:

  1. Powala! Niezły! Ahh co za pocałunek!!
    Nie ma przyjaźni damsko - meskiej, w tym przypadku na 100% ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam i czekam na następny rozdział :(
    Nie jestem fanką JB ani nic podobnego,ale mimo to twoje opowiadanie czytam.Akcja jest mega ciekawa i masz świetny styl pisania.Życzę Wesołych Świąt i weny :)

    OdpowiedzUsuń