"To nie ważne gdzie jesteś
Bo nigdy nie będziemy osobno" ~ Faydee - Lullaby
Justin wyjechał, a ja nie wiem co ze sobą zrobić. To może brzmieć banalnie, idiotycznie, niedorzecznie czy jakkolwiek inaczej, ale taka jest prawda. Przede mną jeszcze sobota i pół niedzieli. Dlatego wyciągnęłam Daniela na spacer po parku. Zabraliśmy ze sobą Rambo. Wolałam to niż bezczynne siedzenie w domu i wgapianie się w telewizor. Są takie dni, gdy mogę robić tylko to, ale nie dziś.
Dziś spędzę czas z bratem, porozmawiam z nim i pociągnę trochę za język.
- Więc... - urwałam - Masz dziewczynę? - zerknęłam na niego, a on tylko spuścił głowę w dół i wymamrotał coś niezrozumiałego - Co? Nie słyszałam - zaśmiałam się.
- Mój związek to nie twoja sprawa - wystawił mi język. Dojrzałe braciszku, bardzo dojrzałe.
Nie ważne, że ja miałam osiemnaście lat, a on dwadzieścia. Potrafiliśmy zachowywać się jak dzieci. Jak pięciolatki, które kłócą się o wiaderko do piasku. I to było dobre, bo byliśmy razem. Cieszę się, że mam takie dobre kontakty z bratem. Wiem, że nie każde rodzeństwo takie jest. Kłócą się o mało istotne sprawy i traktują jak powietrze. Nie wyobrażam sobie mieć takie relacje z Daniel'em. To dla mnie kompletna abstrakcja.
- I kto to mówi - prychnęłam - Zaraz... - zatrzymałam się, a moją twarz rozświetlił wielki uśmiech - Masz kogoś! - krzyknęłam, no co on zareagował jęknięciem - Opowiedz mi coś o niej - wyrównałam z nim chód - Jak ma na imię? Jaka jest? Jak wygląda? Masz zdjęcie? Kiedy ją poznam? Gdzie się poznaliście? - zbombardowałam go pytaniami.
- Spokojnie - zaśmiał się - Ma na imię Natalie - zaczął - Jest piękna - uśmiechnął się - Inteligenta i zabawna. Uwielbiam jej śmiech. Poznałem ją, gdy grałem z chłopakami w jakimś klubie. Przyszła tam z kuzynką Thomas'a. Nie mogłem skupić się na niczym innym. Przez cały czas patrzyłem się tylko na nią, co mogło być nieco psychopatyczne z mojej strony. Ale na prawdę, nie mogłem oderwać od niej wzroku - westchnął cicho - Nie wiem kiedy ją poznasz, ale wiem, że polubiłabyś ją. Opowiadałem jej o tobie i ona już cię lubi. Jest wspaniała.
- Zakochałeś się - stwierdziłam, obserwując jego twarz, gdy mówił o Natalie.
- Chyba tak - wzruszył ramionami - A Justin?
- Co z nim? - zmarszczyłam brwi.
- Jakoś nie wierzę, że tylko się przyjaźnicie - przejął ode mnie smycz - Gdy dzisiaj usłyszeliśmy twój krzyk, był już przy drzwiach, zanim ja zdążyłem wstać z kanapy. Zależy mu na tobie, troszczy i martwi się o ciebie. I to bardzo. I patrzy też na ciebie inaczej - co? - Ty też jesteś inna od czasy, gdy się pożegnaliście.
Skąd mu się to wzięło? Justin nic do mnie nie czuje. Owszem martwi się, bo się przyjaźnimy. Ja też tak mam. To normalne. Przyjaciele tak właśnie się zachowują. Martwią się o siebie i troszczą. Zależy im na sobie. Nie chcą, by tą drugą osobę spotkało cokolwiek złego. Nie chcą stracić tak bliskiej sobie osoby, z którą dzielą się różnymi sekretami, zmartwieniami i troskami. Utrata przyjaciela to coś bardzo bolesnego.
Po prostu przyjaciel to skarb, którego nie chcemy nikomu oddać.
W jednym mój brat ma rację. Jestem inna odkąd pożegnałam się z Justin'em. Znamy się krótko, ale zdążyłam się do niego przywiązać. Dziwnie jest, mieć świadomość, że nie zobaczę go jutro, tylko dopiero w niedzielę.
- Wydaje ci się - powiedziałam - Z Justin'em nic więcej nas nie łączy. Nie czuje do mnie nic co wykracza poza granice przyjaźni. Raczej bym to zauważyła - stwierdziłam.
- A mówią, że faceci to idioci - westchnął głośno.
- Bo jesteście idiotami - zachowałam poważny wyraz twarzy, ale po chwili zaśmiałam się, widząc minę Daniel'a.
Jeśli nie powiesz mężczyźnie, czego chcesz to chyba sam się nie domyśli.
- W każdym bądź razie lubię tego twojego Justin'a - dodał - Mam nadzieję, że tego nie spieprzy - wymamrotał, patrząc na psa.
Zatrzymaliśmy się przy budce z lodami. Ja wzięłam czekoladowe, a Daniel jagodowe. Co prawda jest już listopad, ale w Los Angeles jest jeszcze ciepło. Za to kocham to miasto, tutaj nie jest zimno. Zdecydowanie wolę słońce i gorące plaże od minusowej temperatury. Jedynym wyjątkiem jest śnieg na święta Bożego Narodzenia. Wyjeżdżamy wtedy do Kanady, do wujka Roberta. Tylko w tym przypadku toleruję zimno i biały puch.
***
Sporą część soboty spędziłam w studiu. Ćwiczymy nowe układy na konkurs, który jest za miesiąc. Jeśli chcemy wygrać - a chcemy - wszystko musi wyjść idealnie.
W czasie przerw zawsze wygłupiamy się i śmiejemy. Ale, gdy zaczynamy ćwiczyć jest zupełnie inaczej. Każdy z nas daje z siebie sto procent i koncentruje się na treningach.
Dzisiaj skończyliśmy zajęcia na piosence MII "Celebrate Your Life". Jak chyba nigdy dotąd nie byliśmy tak zmęczeni. Marzyliśmy jedynie o zimnym prysznicu i miękkim łóżku.
Pod studio przyjechał po mnie Daniel. Zaczął się śmiać na widok mojej umęczonej twarzy, ale nie miałam siły, by mu się jakoś odgryźć. Mój mózg wołał tylko "jeść" i "pić" po mimo wypitej całej butelki wody. Włączyłam radio i wsłuchałam się w niesamowity głos Beyoncé. Oparłam głowę na szybie i zamknęłam oczy.
- Jesteśmy na miejscu - usłyszałam koło ucha.
- Zanieś mnie - jęknęłam, a w odpowiedzi usłyszałam śmiech.
- Czy mam gdzieś napisane "tragarz"?
- Tak - westchnęłam, ale otworzyłam drzwi i położyłam nogi na podjeździe - A dokładniej osioł. Zanieś mnie, dam ci marchewkę - wyszczerzyłam się do niego - Pyszną, chrupiącą marchewkę.
Daniel parsknął śmiechem i skrzyżował ręce na piersi, czekając aż w końcu się podniosę, a on będzie mógł zamknąć auto. Westchnęłam głośno i wysiadłam z auta. Zabrałam jeszcze torbę z tylnego siedzenia i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
Weszliśmy do domu, ściągając buty. Poszłam szybko do swojego pokoju i zostawiłam w nim torbę. Chwilę potem byłam już w kuchni z Daniel'em zastanawiając się co zrobić na obiad. Padło na pizze z naszej ulubionej pizzerii. Brat szybko wykonał do nich telefon i zamówił jedzenie.
Pół godziny później leżeliśmy na kanapie w salonie, jedząc nasz posiłek i pijąc sok pomarańczowy. Oglądaliśmy powtórki "Pamiętników wampirów". W tym odcinku Elena z pomocą Alaric'a, wymazała wspomnienia dotyczące Damon'a i tego co do niego czuła. Nie wiem czy na jej miejscu postąpiłabym tak samo. To bardzo odważny krok. Egoistyczny, ale odważny.
Daniel się gdzieś zmył, gdy tylko zadzwonił jego telefon i uśmiechnął się niczym psychopata. Obstawiam, że to Natalie. Cieszyłam się, że mój brat jest szczęśliwy i znalazł sobie jakąś fajną dziewczynę. W pełni na to zasługuje i zawsze będę mu kibicować. I wiem, że to działa w dwie strony.
Gdy zbliżała się dziewiętnasta miałam zbierać się do wyjścia, ale po chwili przypomniałam sobie, że Justin'a nie będzie na naszej ulicy. Wyciągnęłam telefon i napisałam do "Najseksowniejszy chłopak na świecie". Cóż, Bieber musiał jakoś dobrać się do mojego telefonu i zmienić swoją nazwę kontaktu, co zdarzyło się już kilka razy. Pokręciłam rozbawiona głową. Skromny ani niepewny siebie, to on na pewno nie jest. Pasuje do niego wiele przymiotników, ale zdecydowanie nie te.
Miałam właśnie wychodzić, ale przypomniałam sobie, że wyjechałeś, najseksowniejszy chłopaku na świecie.
Kliknęłam "wyślij" i czekałam na wiadomość, którą dostałam błyskawicznie.
W końcu to przyznałaś Lu :)
Wyjdź na balkon.
Zmarszczyłam brwi, czytając jeszcze raz sms-a. Po jaką cholerę mam wychodzić na balkon? Nie chciałam się dopytywać, bo i tak wiedziałam, że nic by to nie dało. Powinnam chyba się już przyzwyczaić do jego dziwnych próśb i pomysłów. Wysłałam mu tylko "okej" i poszłam we wskazane miejsce.
Oparłam się biodrem o barierkę i czekałam na jakiś odzew ze strony Justin'a. Jak na zawołanie mój telefon rozświetlił się i zaczął grać piosenkę Ed'a Sheeran'a "Give me love". Kiedyś zagrał ją przede mną i zaśpiewał. Od tego czasu ustawiłam tą piosenkę na dzwonek, jego kontaktu, dzięki czemu wiem, że to on, a nie ktoś inny i nie powinnam tego ignorować. On o tym nie wie i niech tak zostanie.
- Cześć Lu - usłyszałam zaraz po odebraniu.
- Hej - uśmiechnęłam się, choć on nie mógł tego zobaczyć.
- Spójrz na księżyc - od razu zrobiłam to o co poprosił - Patrzysz? - zapytał.
- Tak.
- Ja też - odpowiedział - Patrzymy na ten sam księżyc - uśmiechnęłam się, wciąż z zadartą głową ku niebu.
- Jest piękny - dodałam.
- Masz rację - chrząknął - Ale on i wszystko inne nie jest piękniejsze od ciebie - dodał. Czułam, że moje policzki robią się czerwone i teraz cieszę się, że Justin nie może tego widzieć - Jutro zrób to samo, znowu będzie tak jakbyśmy byli obok siebie. Zgoda?
- Zgoda - mruknęłam cicho.
Nie odzywaliśmy się już ani słowem. Nadal stałam tam z telefonem przy uchu, słysząc jego oddech i uśmiechając się do siebie jak idiotka.
Szczęśliwa idiotka.
------------------------------------------------------------------------------------------
Witam wszystkich ciepło i serdecznie, bo u mnie zimno, a jak u was?
Może znowu uda mi się dodać rozdział w środę, jeszcze nie wiem, więc musicie sprawdzać bloga lub wattpada.
Rozdział krótki jak zawsze. Nudny i mdły.
Za wszystkie błędy przepraszam.
+ Co sądzicie o okładce Justina do Purpose?
Do następnego!
O jej ! *.* jaki słodki ^^ <3 to opowiadanie jest fantastyczne :* jedno z moich ulubionych :* nie mogę się doczekać nowego rozdziału.
OdpowiedzUsuńto jest piękne :')
OdpowiedzUsuńTak romantycznego rozdziału jeszcze nie czytałam :D
Też chciałabym być taką "szczęśliwą idiotką xx
OdpowiedzUsuńaww *>* to jest przeurocze! Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału! Jestem wręcz podekscytowana tym wszystkim! :*
OdpowiedzUsuńZastanawialiście się kiedyś nad swoją przyszłością?
OdpowiedzUsuńCzy rozmyślaliście o tym, kim będziecie?
Jak potoczą się wasze losy?
Ja od dzieciństwa miałam wszystko zaplanowane.
Miałam dorosnąć, skończyć liceum, iść na studia.
Chciałam zostać lekarzem.
To było moje największe marzenie, pomagać innym.
Zawsze byłam miła, pomocna,
dlatego tak bardzo nie mogę znieść myśli,
że ja tej przyszłości nie będę mieć.
Właściwie to nie będę mieć żadnej...
Zapraszam Cię na moje nowe ff z Justinem.
http://where-are-u-now-that-i-need-you.blogspot.com/2015/10/prolog.html?showComment=1445032153799#c938477436286371001
Od reklamowania swojego bloga jest zakładka "spam"
Usuńwow *.* oni będą świetną parą♥♥♥ mam nadzieję, że już niedługo dodasz kolejny :)
OdpowiedzUsuń